Obudziłem się o 8 45. Popatrzyłem się w sufit i odetchnąłem
głęboko wypuszczając powietrze.
-Co ja mam teraz
robić- zadawałem sobie pytanie za pytaniem.
*7 godzin później*
Oczami: Tom'a
Postanowiłem zobaczyć jak się trzyma Jay, może potrzebuje
trochę się wygadać. Zapukałem po cichu do drzwi. Nikt nie otwierał ani nie było
słychać głosu Jay'a, otworzyłem po cichu i wychyliłem sie z poza drzwi. Omg!
Jay!
-Nic Ci nie jest?!-
leżał na ziemi oparty o lóżko w samych bokserkach i cały był od ran i krwi. W
ręku trzymał żyletkę, która była naostrzona bardzo mocno. Chwyciłem go jedną
ręką pod głowę i pomału dotknąłem jego krwawiących ran na rękach i nogach.
-POMOCY !!- zawołałem z całej siły, po chwili przybiegł Max, który rozłożył
ręcznik na lóżko Jay'a a następnie go położyliśmy na nim. Max pobiegł szybko po
miskę wody i po ścierki żeby go umyć, Jay ledwo patrzył na oczy. Jedynie co
jakiś czas coś mamrał do siebie. Nie mogliśmy zadzwonić po karetkę bo rozeszło
by się po całych mediach. Postanowiłem powiedzieć Kelsey co się stało i żeby
zadzwoniła do Kristen. Po chwili już Jay był umyty i rany zalepiłem plastrami.
Przykryłem go kocem, a po chwili Jay spał.
-Przyjdzie Kristen?-
zapytałem Kelsey, chwytając ją w tali.
-Mówiła że postara się jak najszybciej przyjechać, bardzo
nią to wstrząsnęło- przytuliła się i położyła swoją głowę na moje ramię.
-Nie dziwie się, wszystko się dzieje tak szybko. Za chwile
trasa i spotkania z fanami, będziemy mieli miej czasu dla siebie- pogłaskałem
ją po głowie.
-Tom, to jest twoja
praca i musisz grać koncerty. Robisz to co kochasz.
*30 minut później*
Do drzwi zapukała Kristen. Nie zdążyłem nawet się z nią
przywitać, a ona wleciała do domu jak błyskawica.
-Gdzie jest Jay!?- podleciała do Kelsey, była wystraszona
tym co sie stało.
-Jest na górze, śpi- Kristen pobiegła w stronę schodów.
Przed drzwiami Jay'a stanęła i zdjęła kurtkę, a następnie chwyciła ja do reki.
Oczami: Kristen
Lekko otworzyłam drzwi i zobaczyłam Jay'a, który miał pełno
zalepionych rannych. Podeszłam do niego pomału i usiadłam bokiem na łóżku.
-Zostawimy was samych- powiedział Tom i zamknął za sobą
drzwi. Na szczęście spal, chwyciłam go za rękę i przyglądałam. Miał takie śliczne
włosy, które spadały mu na oczy i co chwile je poprawiałam. Nagle Jay zaczynał
sie kręcić i powoli otwierał oczy. Popatrzał sie na mnie i tempem
natychmiastowym podniósł sie do pozycji siedzącej.
-Kristen!!
-Cicho! Połóż sie- lekko popchałam go za klatkę piersiowa i przejechałam
palcem po jego dłoni. -Wybaczysz mi?- zapytał, marszcząc brwi z bólu.
-Tak, a teraz odpoczywaj. Zostanę przy tobie aż sie
poczujesz lepiej. Dobrze?
-Dobrze- uśmiechnął się. Było widać, ze sie cieszy, bo co
chwile sie uśmiechał nawet gdy patrzył na ścianę lub sufit. Byłam szczęśliwa
jak byłam kolo Jay’a, mimo to ze mnie zranił. Żadnemu innemu bym nie wybaczyła nawet
za 10000 czerwonych róż. Wiedziałam ze to ten któremu mogę po wieżyc cale życie.
Położyłam się delikatnie kolo Jay’a, a on objął mnie ręką. Trzymałam go nadal
za rękę, żeby czul ze nie jest sam. Pocałowałam go w policzek, a gdy odwrócił głowę
uśmiechnęłam się.
-Przynieść Ci cos? Chcesz wody?- zapytałam, przyglądając sie
naszym dłonią.
-Nie, wystarczy, ze tu jesteś. Przez następną godzinę leżeliśmy
i co jakiś czas rozmawialiśmy. Nadszedł wieczór. Po godzinnej drzemce, zapytałam
sie Jay’a czy mogę zostać na noc bo nie chce go zostawiać samego. Nie miał nic
przeciwko, właściwie sie bardzo ucieszył. Pożyczyłam od niego dużą koszulkę i poszłam
sie wykąpać. Zdjęłam ubrania i weszłam pod prysznic. Związałam włosy w koka, żeby
nie zamoczyć. Po wejściu wypłukałam usta i przemyłam buzie. Zjadłam szybko miętowego
cukierka, żeby odsieczy oddech i wyszłam z łazienki. Jay'a nie było w pokoju. O
nie! Co ja mam zrobić? Boje sie tak zejść na dół! Nie! Posiedzę tutaj . Usiadłam
na łóżku i podkurczyłam nogi, a następnie przykryłam sie kołdrą. Po paru
minutach Jay przyszedł do pokoju.
-A Ty gdzie byłeś?- uśmiechnęłam sie do niego.
ałam.
-A tak..pogadałem z przyjaciółmi- zgasił światło i usiadł
kolo mnie. Położyłam sie na prawym boku, a Jay tak samo w moja stronę.
-O czym teraz myślisz-
zapytałam.
-O Tobie- patrzyliśmy sie prosto w oczy.
-A co takiego o mnie myślisz?
-Zastanawiam się czy mogę cię teraz pocałować?!- zbliżył się
w moją stronę.
-Spróbować nie zaszkodzi...może Ci się uda- uśmiechnęłam sie
z wrogimi oczami. Jay powoli przysuwał sie do mojej twarzy, nasze nosy juz sie dotykały
następnie Jay delikatnie musnął moje usta.
-Udało mi sie!- zaśmiał sie, będąc blisko mnie. Nie mogłam
tak tego zostawić...pocałowałam go z duża namiętnością. Jay dźwignął sie i
praktycznie leżał na mnie przodem. Objęłam go rekami wokół karku i ścisnęłam
palce zawijając je w pięść. Chłopak trzymał mnie za policzek. Nagle do pokoju ktoś
wszedł, nie wiedzieliśmy kto.
-Gdzie jest ten telefon...- cicho mówił do siebie. Po glosie
było poznać, ze to był Nathan. Chciało mi się śmiać ale nie mogłam nas wydać.
Po chwili Nath wyszedł i znów zostaliśmy sami.
-Hahahaha- zaczęłam sie śmiać na glos.- Przepraszam ale nie mogłam
wytrzymać.
-Haha spokojnie kochanie.
-Jak tu będę tak przychodzić, to musisz zamontować zamek do
drzwi.
-Zapamiętam!- po czym znów zaczęliśmy sie całować, tym razem
Jay schodził coraz niżej, najpierw po szyi, docierając do piersi.
-Jay!
Przepraszam...ale ja nie mogę. Jak sobie wyobrażam Ciebie...i ja..
-Rozumiem- odsunął sie ode mnie, poprawiając mi koszulkę. Odwrócił
sie do mnie plecami, i udawał ze próbuje zasnąć.
-Jay. Wiem, ze nie chcesz zasnąć. Porozmawiajmy, może do
Ciebie nic sie nie stało ale ja chciałam sie wiele razy zabić i to bym jeden z
tych dni. Zależało mi na tobie jak na nikim innym. I nadal zależy, tylko teraz
musze odzyskać twoje zaufanie. Nie oszukujmy sie! Zdradziłeś mnie! Ale ja Ci to
wybaczyłam, bo zrozumiałam, ze człowiek popełnia dużo błędów w swoim życiu. Ty właśnie
go popełniłeś i chcesz go naprawić. Lecz to dużo kosztuje- odwrócił sie i złapał
mnie za rękę.
-Tak wiem, zdaje sobie z tego sprawę co zrobiłem i strasznie
tego żałuje. Nie pomyślałem o Tobie i źle sie z tym czuje. Niepotrzebnie tyle piłem,
to moja wina. To moja wina, ze straciłem twoje zaufanie, mam nadzieje, ze kiedyś
je odzyskam i ciebie w pełni całości tez. Moje słowa nie wyraża tego
wszystkiego co naprawdę do ciebie czuje, po prostu chciałem ci powiedzieć, ze
Cię kocham!
-Ja Ciebie tez!- rzuciłam sie w jego ramiona, z tego
wszystkiego popłynęły mi łzy i zaczęłam lekko płakać.
-Nie płacz!- pocałował mnie delikatnie w usta i wyszeptał mi
do ucha "Dobranoc".
*Rano*
Zaczęłam sie kręcić z nerwów. Wystraszyłam sie i zaczęłam wykrzykiwać
"Jay". Obudził mnie sen.
-Kristen, nic Ci nie jest?- Jay chwycił mnie za ramie.
-Omg! Miałam koszmar- chwyciłam sie za głowę, przecierając
oczy.
-Co Ci sie śniło?- zapytał.
-Że Cię strąciłam- przytuliłam
go mocno.
-Nie stracisz mnie, nigdy- jeździł rekami po moich plecach, a następnie pocałował
mnie w czoło. Leżeliśmy tak przez następne 10 minut. Postanowiliśmy, ze zejdziemy
na dół i zjemy śniadanie. Pomogłam Jay'owi wstać z łóżka i chwyciłam go pod rękę,
żeby lepiej sie mu szło. Szliśmy przez jasny korytarz na którym wisiały rożne
małe obrazki, a na ziemi leżały kwiatki. Z daleka było juz widać kuchnie, a w
tle były czyjeś plecy. Po wejściu do kuchni zobaczyliśmy wszystkich i siedzieli
przy blacie kuchennym zajadając kanapki.
-Wyspaliście sie?- zapytał Siva, machając do nas.
-No pewnie, a Ty Nathan następnym razem nie wchodź do mojego
pokoju bez pukania- uśmiechnął sie Jay do mnie. Usiedliśmy kolo nich i podałam
Jay'owi kanapki.- I do tego w nocy- poruszył brwiami, patrząc sie prosto w oczy
Max'a. Juz wszyscy wiedzieli o co chodzi. To było dziwne, ale nic sie takiego
nie wydarzyło. Nie chce sie śpieszyć, a wiem, ze Jay mnie rozumie.
-No my juz wiemy, o co Ci Jay chodzi!- zaśmiał sie Tom tym
swoim śmiesznym głosem.
-Ale śmieszne!- powiedziałam, zaczynając sie śmiać. Po
zjedzeniu wszystkich kanapek udałam sie do pokoju, żeby sie umyć. Dobrze, ze każdy
pokój ma swoja łazienkę. Chwyciłam moje ubrania i poszłam do łazienki. Położyłam
je na blacie i oparłam sie rekami, co ja mam teraz zrobić? Zepnę łam włosy w
koka żeby nie było tak mocno widać, ze ich nie czesałam. Następnie przemyłam
twarz ziemna woda, przy umywalce były 2 szczoteczki do zębów. Pierwsza musiała być
od Jay’a, a ta druga? Juz mam dziwne myśli, dobra pierdole to. Ubrałam sie i wyszłam
z łazienki. Zeszłam na dół gdzie wszyscy siedzieli.
-Jay, zawieziesz mnie do domu?- zapytałam, zakładając bluzę.
-W bokserkach i koszulce?- uśmiechnął się.
-Na co czekasz, idź po te spodnie- po chwili Jay juz stal
obok mnie. Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do auta.
-Obiecasz mi cos?- zapytałam.
-Zależy co...- uśmiechnął sie i odwracając głowę na parę
sekund w moja stronę.
-Juz nigdy sie nie tnij, nigdy. Rozumiesz nigdy!?
-Obiecuje.
*15 Minut później*
Przyjechaliśmy pod dom, wyszliśmy z samochodu i szliśmy w stronę
drzwi. Stanęliśmy w otwartych drzwiach.
-Mam nadzieję, ze nie sprawiłem Ci problemów.
-Oszalałeś, ale mnie wystraszyłeś, tak mocno- zaśmiałam się.
-Przepraszam- przytulił mnie. Pocałowaliśmy sie na pożegnanie.
-Do zobaczenia- pomachał mi ręką.
-Pa- uśmiechnęłam i zamknęłam drzwi.
Oczami: Jay'a
Wróciłem do domu, wziąłem prysznic, założyłem ciuchy po domu
i zeszedłem na dol. Usiadłem w dużym pokoju na kanapie i włączyłem telewizor.
Nagle Max i Nathan usiedli kolo mnie.
-Jay, mamy zła wiadomość- powiedział Max.
-Jaką?- zapytałem, będąc coraz bardziej zdenerwowany.
-Scooter do nas zadzwonił i przełożyli terminy trasy koncertowej.
-Na kiedy? Miała być dopiero za miesiąc!
-W czwartek jest pierwszy koncert- powiedział Nathan.
-Co?? Przecież jest poniedziałek! Kels, Nareesha i Aili jada
z nami?- zapytałem.
-Kelsey na pewno,
Nareesha chyba tak chociaż ma jakieś problemy z praca, a Aili nie może bo ma
prace- Nathan poklepał mnie po plecach.
-Zadzwonię do niego!- wstałem i poszedłem po telefon. Po
oczekiwaniach aż odbierze, nareszcie odebrał słuchawkę.
-Scooter?? To ja Jay mam do ciebie sprawę.
-Jaka?- zapytał ze znudzeniem.
-Bo juz w czwartek jest pierwszy koncert z trasy koncertowej
po UK?
-Tak.
-Może jechać ze mną dziewczyna?!
-No przecież jak pozwoliłem Kels i Nareesha’y jechać to czemu
ona nie może.
-Dobra, dzięki!- rozłączyłem się. Poczułem ulgę, teraz
wystarczy powiedzieć Kristen i juz, ale to potem.
Oczami: Kristen
Usiadłam przez telewizorem i puściłam TV. Leciałam po
wszystkich kanałach, nic sie nie dzieje w tej telewizji. Może zadzwonię do
Mamy. Wzięłam telefon do reki i wyszukałam numer mamy.
-Hej, mamuś! Co u was słychać?
-O hej kochanie! Dawno nie dzwoniłaś. A po staremu, lepiej mów
co tam u ciebie!?- usłyszałam glos mojej ukochanej mamy, za która tak bardzo tęsknie.
Zawsze jak miałam jakiś problem to szlam do niej, zawsze mogłam czuć sie przy
niej, ze nie jestem sama. Mam z nią dużo miłych i fajnych wspomnień. Musze ja w
końcu odwiedzić.
-A jakoś leci, przez ostatni czas zastanawiam sie czy nie
poszukać sobie w końcu jakiejś pracy albo iść na studia.
-To dobry pomyśl, a poznałaś jakiegoś chłopaka?- było
poznać, ze sie uśmiecha do telefonu.
-Mamo...właściwie to tak.
-To opowiadaj!
-No ma na imię Jay i...-usłyszałam dzwonek do drzwi.-
Przepraszam mamo ale musze kończyć, ktoś przyszedł. Pa
-No pa kochanie- rozłączyłam sie i odłożyłam telefon na
stoliku. Kto to może być, wstałam z kanapy i podążyłam w stronę drzwi.
Przekręciłam klucz i wychyliłam sie ze drzwi. Przed wejściem czekał Max.
* * * * *
Heeej! Jest już następny rozdział :) Mam nadzieje, że się spodoba! Wprowadzam małą zasadę, na razie po 3 komentarzach bd dodawała następny rozdział :)