piątek, 11 lipca 2014

Rozdział jedenasty


Obudziłam się u boku mojego chłopaka, jak co dzień. Patrząc się na niego czułam szczęście, radość, miłość i wszystko, co dobre. Kocham go najmocniej na świecie i nic tego nie zepsuje, mogłabym dla niego poświęcić moje życie. Nie jestem wstanie opisać dokładnie tego uczucia, jakim go darze. Wyjęłam rękę z pod kołdry i głaskałam go po policzku, powoli otwierał oczy.
-Hej kochanie- powiedział zaspany.
-Hej- patrzyliśmy się prosto w oczy z uśmiechami na twarzy. Te jego niebieskie oczy, jakbym widziała w nich błękitny, cichy ocean. Po chwili się pocałowaliśmy bardzo namiętnie.
-Zrobisz mi śniadanie?- powiedziałam, co chwile odrywając się od jego ust. 
-Chciałabyś!- chwycił mnie za pośladek.
-Ale ja tak ładnie proszę- uśmiechnęłam się do niego, nagle ktoś zapukał do drzwi. 
-Co?- zawołał Jay.
-Mogę wejść?- po głosie było poznać, że to Max.
-Pewnie- powiedziałam, a Jay się na mnie popatrzył wkurzoną miną. 
-Idziemy dzisiaj na wspólny obiad do restauracji rozumiem, że idziecie z nami?- zapytał
, a na twarzy pojawił mu się głupawy uśmiech.
-Tak! Wynoś się!- krzyknął Jay. –To na czym skończyliśmy?- chciał mnie pocałować ale mu na to nie pozwoliłam.
-Że ja pójdę się umyć, a Ty mi zrobisz śniadanie- wyplątałam się i podeszłam do walizki. Do obiadu dużo czasu więc mogę się ubrać luźniej. Wybrałam zwykłe czarne legginsy i bluzkę na długi rękaw, chwyciłam ubrania i poszłam do łazienki.  Najpierw ubrałam się w przygotowane ubrania, a następnie przemyłam twarz ciepłą wodą, umyłam zęby, nasmarowałam twarz kremem i związałam włosy w niedbałego koka. Taka wyszłam z łazienki, sprawdziłam czy w pokoju nadal śpi Jay. Nie ma go. Czyli robi śniadanie, grzeczny chłopczyk. W pokoju tylko chwyciłam za telefon i zeszłam na dół. Czekała na mnie cała gromada, wszyscy siedzieli przy stole i zajadali naleśniki. Przy kuchence stał Jay i Siva, którzy smażyli te pyszne naleśniczki. Podeszłam do mojego chłopaka i przytuliłam się do niego od tyłu
-Ja poproszę z dżemem i posypane cukrem pudrem- popatrzył się na mnie jednym okiem, a ja się zaczęłam się szczerzyć. Wypuściłam go z moim objęć  i usiadłam przy stole pomiędzy Nathanem, a Maxem. Wzięłam w rękę gazetę, która leżałam koło mnie. Czytałam sobie każdą stronę po kolei, nagle natrafiłam na artykuł o zabójcach, którzy uciekli w najbliższym czasie z więzienie w Londynie. Czytałam te nazwiska po kolei i patrzyłam jak wyglądają. Czytam i czytam i nagle przeczytałam jedno nazwisko, którego w tym momencie nie umiałam przeczytać. Nie mogła w to uwierzyć, tam pisze Colton Rudloff i jest jego zdjęcie. Chwyciłam się za twarz i zaczęłam płakać. Wszyscy się wystraszyli i patrzyli na mnie jak powaleni. Tylko leciały pytania typu „Kristen, co się stało?”, „Nic Ci nie jest?”. Jay podleciał do mnie i mnie mocno przytulił, kazał mi wstać i zaprowadził mnie na kanapę w salonie.   
Byłam w niego tak mocno przytulona, nie wiedziałam co ma teraz zrobić, przecież to nie może być prawda. 
-Cichutko, nic się nie stało kochanie- uciszał mnie ale to jeszcze bardziej powodowało u mnie łzy. 
-Podaj mi gazetę- powiedziałam do niego przez płacz. Po chwili gazeta była przede mną. Chwyciłam ją do ręki i niechętnie patrząc zobaczyłam, że to prawda. To on! To on, mój były chłopak! Przecież on zginął w katastrofie lotniczej, a teraz uciekł z więzienia. 
-Niee!- w tym momencie wpadłam w histerię i panikę. Jay wziął mnie na ręce i wstał, widocznie zanosił mnie do sypialni. Po wejściu do pokoju położył mnie na łóżku i przykrył kołdrą, ja się skuliłam w kulkę. Jay przytulił się do mnie i pocałował w czoło. 
-Przyniosę Ci herbatę kochanie, pamiętaj kocham Cię- wyszedł. Ocierałam moje łzy kołdrą i co jakiś czas pociągałam nosem. Po jakiś 5 minutach, wrócił i postawił kubek z gorącą herbatą na stoliku koło łóżka, położył się koło mnie i przytulił pod kołdrą. Przynajmniej przez niego się uspokoiłam. Odwróciłam się do niego przodem. 
-Chcesz wiedzieć całą prawdę?- zapytałam. 
-Jak masz siłę- zabrał kosmyk włosów, który spadał mi na twarz. Zaczęłam mu to wszystko opowiadać, całą historię, szczegół do szczegółu. Zajęła mi to 30 minut.- Zawieziesz mnie do domu?- zapytałam.
-Nie chce zostawiać Cię samą- jeździł palcami po mojej dłoni. Widziałam w jego oczach troskę i smutek. 
-Pójdę z wami na obiad, a jeśli chcesz mieć mnie przy sobie to zostań u mnie na noc.
-Dobrze- lekko musnął moje wargi.

* 2 godziny później * 

Czuję się już o wiele lepiej niż parę godzin temu. Mogę już normalnie funkcjonować, za chwilę Jay mnie odwozi do domu i przygotuję się na obiad. Muszę poszukać jakiejś ładnej sukienki, ładnie się pomalować i ułożyć włosy. Wyczuwam, że długo mi to zajmie.  Loczek chwycił moją walizkę i zaniósł do czarnego kabrioletu, dał na tylne siedzenia. Pożegnałam się ze wszystkim mówiąc na głos „spotkamy się na obiedzie”. Wsiadłam do samochodu ani nic z tych rzeczy i włączyłam cicho radio, po chwili dołączył do mnie Jay. Jechaliśmy w ciszy ale nie było sztywno, było idealnie. Dotarliśmy na miejsce po 15 minutach, tak jak wcześniej, chłopak zabrał bagaż i skierowaliśmy się w stronę mojego domu. Otworzyłam drzwi wejściowe i zdjęłam buty w korytarzu. 
-Misia ja muszę się zbierać, bo na obiad muszę się wystroić- położył walizkę przy ścianie.   
-Okey, przyjedziecie po mnie?- dałam mu na pożegnanie buziaka w usta.
-No pewnie, przyjdę pod same drzwi- zaczął się śmiać. 
-Haha będę czekać. Papa- gdy wyszedł zamknęłam za nim drzwi.- Muszę się wziąć w garść, za 2 godziny przyjadą po mnie- powiedziałam do siebie. Pobiegłam na górę do garderoby. Przeszukiwałam pełno sukienek, nie sukienek, coś co by się nadało do wyjścia. Aż nagle zobaczyłam cudo! Tak to będzie idealne!







Powiesiłam ją na wieszaku, żeby się nie pogniotła i poszłam w stronę łazienki. Zabrałam ze sobą jeszcze jasną bieliznę. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic, umyłam się żelem pod prysznic, a następnie umyłam włosy. Gdy wyszłam z pod prysznica owinęłam ręcznik nad piersiami i wysuszyłam włosy. Musiałam się jeszcze pomalować i bawić się z włosami ale miałam wizję. Pomaluję się a potem zrobię fryzurę, bo to trochę mi zajmie. Hah. To najpierw nałożyłam puder, a następnie tusz, pomalowałam powieki i nałożyłam różowy błyszczyk. Od razu poszłam schować błyszczyk i tusz do torebki. Wyglądałam nawet ładnie xd  Okej…teraz włosy. To zacznę od poczesania ich xd Następnie lokówką zrobiłam końcówki, matko nawet wyglądam jak „ciemna” Ariana Grande xdd Poszłam po sukienkę, a następnie włożyłam ją. Zobaczyłam do lustra, i jest wielkie WOW. Muszę częściej się tak ubierać. Zobaczyłam na zegarek, za 10 minut Jay ma zapukać do drzwi. Schowałam do torebki najpotrzebniejsze rzeczy i zeszłam na dół. Postanowiłam ubrać szpilki. Teraz wystarczy czekać. Jeju kiedy on przyjdzie, czekam i czekam. Aha zapomniałam, muszę ubrać czarną marynarkę bo mi zimno będzie. Nagle zobaczyłam jak limuzyna podjeżdża pod dom. Nareszcie! Usłyszałam, że Jay wchodzi po schodkach, które prowadziły do drzwi. Gdy zapukał, od razu otworzyłam drzwi. Jego mina była bezcenna. 
-Co źle wyglądam? – zaśmiałam się i dałam mu buziaka w policzek. Nareszcie byliśmy równego wzrostu!
-Wyglądasz ślicznie!- powiedział i chwycił mnie za rękę. 
-Ty też niczego sobie- był ubrany w czarne spodnie i elegancką marynarkę. Razem wyglądaliśmy pięknie. Reszta stała przed limuzyną i palili papierosa. Gdy nas razem u widzieli, aż zaczęli kaszleć dymem z fajki. Pojechaliśmy wreszcie do restauracji, a była niczego sobie, taka elegancka. Po obiedzie Jay pojechał ze mną do mnie, obejrzeliśmy film i poszliśmy spać.   


                                                                                _____________ 

Oto jest następny! Nie wiedziałam, że tak szybko napiszę 11 rozdział ale to chyba zasługa nowego szablonu, który jest moim zdaniem przepiękny! Informuję was, że zmieniłam kapkę bohaterów więc sobie zobaczcie >>> miło jeśli wyrazicie swoją opinię w komentarzu i dodacie się do obserwujących. Piosenka na dziś >>> https://www.youtube.com/watch?v=2Ek3WMM7I-0