niedziela, 23 marca 2014

Rozdział piąty


Obróciłem się na brzuch, leżałem tak przez najbliższe 2 minuty ale ciężko mi sie oddychało wiec postanowiłem cos zrobić. Miałem wyrzuty do Kelsey ale jest moja przyjaciółka. Wstałem z łóżka a następnie poszedłem  wziąć prysznic. Gdy juz byłem wykapany założyłem czysta bieliznę i krótkie spodenki. Było ciepło wiec nie zakładałem koszulki, otworzyłem drzwi i ze szlem do dol. Max i Tom siedzieli w kuchni, Siva z Nareesha oglądali telewizor, a Nathan z Kelsey grali w siatkówkę.                    
-Siema- przywitałem sie z chłopakami i przybiłem z każdym żółwika. Usiadłem kolo nich i oparłem sie o blat rekami.- To co dzisiaj robimy?- zapytałem.     
–Nie wiem...może chodźmy na imprezkę do klubu, zabawimy sie trochę- zaproponował Max.               
-To dobry pomyśl, a o której?- przetrzepałem włosami na prawo i lewo.                                                     
-Może być 19? Pójdziemy wszyscy, możesz zabrać Kristen- uśmiechnął sie Tom.                                       
-Zadzwonię do niej i sie spytam, a tak po za tym to co wczoraj robiliście?- Gadaliśmy przez dłuższy czas. Zajrzałem na zegarek, dochodziła 12:00. Pomyślałem, ze poinformuje Kristen o imprezie. Wróciłem do swojego pokoju i chwyciłem za telefon, wykręciłem numer i czekałem aż odbierze.         
-Hej, to ja Jay. Idę dzisiaj na imprezę do klubu z przyjaciółmi, wybrała byś sie z nami?                             
-Hej, a czemu nie. A o której mam buc gotowa? I od którego klubu mam przyjść?                                     
-Nie martw się przyjedziemy po Ciebie o 18:30, bądź gotowa. Pa- rozłączyłem się. Żeby być pełen energii musze być wypoczęty. Położyłem się na łóżko i zasnąłem.                                                                
* 6 godzin później *                                                                                                                                               
Aaaaa! Ale sie wyspałem ! Ciekawe która jest gadzina, a dopiero 18:00. O kurwa ! Musze się przebrać i przyszykować. Wyskoczyłem z łóżka i otworzyłem szafę. Nie wiedziałem w co sie ubrać, postanowiłem ze ubiorę sie na luźno tzn. tak żeby było mi wygodnie ale żebym nie wyglądał jak wieśniak.                           Zobaczyłem po drodze do lustra, poprawiłem włosy i chwyciłem po gumę. Zszedłem na dół wszyscy juz powoli sie zbierali. Dziewczyny były wystrojone, miały czarno-czerwone sukienki i wysokie obcasy. A chłopaki tak jak ja, ubrałem buty i wyszliśmy. Wsiedliśmy do dużej, czarnej limuzyny i pojechaliśmy w stronę domu Kristen.              
*15 Minut później*                                                                                                                                          
Pojazd zatrzymał sie tuż przed jej domem, wyszedłem z auta i poszedłem w stronę drzwi. Zadzwoniłem i czekałem, po chwili wyszła Kristen. Była ubrana w czarna, obcisłą sukienkę, miała ubrane czarne szpilki, pomalowane paznokcie na czarno, przewieszoną mała torebka na ramie. Włosy miała rozpuszczone i jak miała wyprostowane to było widać że są długie. Uśmiechnąłem sie do niej i objąłem ja, otworzyłem jej drzwi do auta.                                                                                                   
Oczami: Kristen                                                                                                                                                   
Zobaczyłam 4 chłopaków i 2 śliczne dziewczyny, usiadłam kolo jednego, a Jay zaraz kolo mnie. Jechaliśmy przez chwile w ciszy nikt sie nie odzywał, lecz przerwał chłopak siedzący kolo mnie, który był łysy ale mega przystojny.                                                                                                                                  
-To co będziemy tak siedzieć, może.....drinki na pocieszenie!- zapytał z uśmiechem na twarzy.               
-No pewnie!- odpowiedziała blondynka o niebieskich oczach. I tak rozpoczęła sie nasza impreza. Od tamtego drinka juz nie było cicho lecz nadal czułam sie dziwnie i wołałam sie nie odzywać. Dojechaliśmy do tego samego baru co poznałam sie z Jay'em. Gdy wyszliśmy z limuzyny Jay od razu popatrzał sie na mnie i uśmiechnął. Byliśmy juz w barze, zajęliśmy miejsca z boku pomieszczenia przy dużym stoliku. Co chwile kelner przynosi nam nowa tace z kieliszkami, a mówiłam sobie, ze nie będę tyle pić xd Zaczęłam sie dogadywać z jedną z dziewczyn, przedstawiła mi sie i miała na imię Kelsey. Praktycznie cały czas tylko z nią gadałam, nawet nie wiedziałam co robi reszta. Po chwili przekręciłam z powrotem głowę zorientowałam sie, ze Jay'a nie ma przy stoliku. Powiedziałam reszcie, ze idę do łazienki. Wstałam z stolika i podążyłam za znakiem WC. Otworzyłam drzwi od łazienki i jak przekręciłam głowę myślałam, ze mam zwidy. Przed moimi oczami ukazał sie Jay z kelnerka (bo miała ubrania kelnerki) Jay przysunął ja do ściany, wsadzał jej dłoń pod koszulkę dotykając piersi, a ona odpinała mu rozporek. Wybiegłam z łazienki, biegłam w stronę drzwi. Końcem oka widziałam, ze Kels sie za mną ogląda. Szybko wsiadłam do limuzyny i kazałam żeby zawiózł mnie do mojego domu. Cala byłam w łzach, nie wiedziałam co sie ze mną dzieje, trzęsłam się. Owinęłam sie w kulkę i tak dojechałam do domu. Szybko pobiegłam w stronę łóżka, przykryłam się kołdrom i płakałam.           
Oczami: Kelsey                                                                                                                                                           
O nie! Co sie stało??!! Poszłam co łazienki i zobaczyłam jak Jay rucha jakąś łaskę. OMG ! Co on robi? Musze pojechać do Kristen nie wiem co może sobie zrobić.                                                                               
-Tom!! Jadę do Kristen!! Zobacz do łazienki !!- Wstał i poszedł w stronę łazienki.                                                       
-Ok, tylko potem zadzwoń.- Wsiadłam do taksówki i pośpieszyłam kierowcę.
*Przed domem *                                                                                                                                              
Drzwi były lekko uchylone, popchałam je. Zobaczyłam duży, dobrze wyposażony dom. Postanowiłam iść do góry, starałam się być cicho, nie tupałam po schodach. Usłyszałam płakanie Kristen, szybko wbiegłam do pokoju skąd dobiegał dźwięk. Ujrzałam dziewczynę, która leży w łóżku cala zapłakana. Położyłam się obok nie i ja mocno przytuliłam. 
-Kochanie...nie płacz, nie warto -pogłaskałam ja po włosach.    
-Nienawidzę go! Dopiero co straciłam chłopaka w katastrofie lotniczej teraz myślałam, ze to ten jedyny. Myliłam się, Jay jest taki sam jak wszyscy. Nie chce go juz nigdy więcej widzieć na oczy- co drugie słowo zaciągała nosem i wycierała łzy.                                                                                                                 
-No już, cichutko. Zostanę tu z Toba! Ale nie już nie płacz- wysłałam sms do Tom'a. "Jest w złym stanie, zostanę u niej na noc. Ogarnij Jay'a, jak wytrzeźwieje to przekaz mu żeby nie przychodził tu". Kristen powoli się uspokajała i zasypiała. Matko...jak ja jej współczuje, nie wiem jak bym zobaczyła tak Tom'a *o*. Pewnie zrobiłabym to co ona.                                                                                             
*Następnego dna*                                                                                                                                              
Obudziłam sie około godziny 7:00 rano, postanowiłam poprawić Kristen humor i zrobiłam jej śniadanie. Zeszłam na dół do kuchni i zrobiłam nam po 2 tosty z serem. Położyłam na stół i nalałam gorącej herbaty z cytryna. Poszłam obudzić Kristen, uklękłam obok niej i lekko szturchałam.     
-Kristen, wstawaj- po chwili otworzyła oczy i uśmiechnęła się w moja stronę.- Zrobiłam nam śniadanie, czekam na dole.                                                                                                                                                   
* Podczas śniadania*                                                                                                                                                                   
-Jay się odzywał?- zapytała.                                                                                                                                                     
-Nie, wczoraj napisałam do Tom'a żeby go ogarnął.
-Ale ja jestem naiwna- chwyciła sie dwoma rekami za głowę i do oczu popłynęły jej łzy.                                        
-Nie mów tak, znam bardzo dobrze Jay'a. On bardzo traktuje dziewczyny, tylko mu dużo pijemy. Czasami nie panuje nad sobą.      
-Nie rozumiesz? On się ruchał w damskiej łazience z kelnerka. Jest do mnie bardzo ważny, a i tak mnie zranił.                    
Oczami: Jay'a                                                                                                                                                                         
-O mój boże...już ranek...głowa mnie boli- ledwo wstałem z łóżka, a już biegłem do łazienki. Siedziałem przy ubikacji i wmawiałem sobie, ze już nigdy więcej. Przemyłem twarz woda i zrzedłem na dół. Max, Tom, Nathan i Siva siedzieli w kuchni, nie było widać dziewczyn.                                                         
-Kurwa ale mnie głowa napierdala....-siadłem kolo chłopaków.                                                                                   
Nie dziwie się, ogarnij się- powiedział Max.                                                                                                                           
-Ja zawsze jestem ogarnięty- odpowiedziałem.                                                                                                                       
-No właśnie ogarnij się!- powiedział Tom.                                                                                                                            
-O co wam do cholery chodzi...                                                                                                                                            
-Jprdl...-wyśmiali mnie Tom i wszyscy odeszli ode mnie.                                                                                                  
-Powiecie mi co takiego zrobiłem?- machnąłem rekami do góry                                                                                    
-Ruchałeś się w damskiej ubikacji z kelnerka! To się stało ! Kristen was widziała i wybiegła -zawrzeszczał Max.                                                                                                                                                                   
-Nic nie pamiętam...-powiedziałem do siebie po cichu. Nagle wszystko do mnie dotarło. -JA PIERDOLE!- chwyciłem krzesło i rzuciłem prosto w ścianę, rozpadło się na pełno kawałków. Wybiegłem z dużego pokoju i wbiegłem do sypialni. Przebrałem się w ciuchy i miałem zamiar pójść do kwiaciarni. Musze ja jakoś przeprosić, żeby mi wybaczyła. Musze ! Przy wyjściu Tom mnie zatrzymał                                                         -Gdzie idziesz? Mam nadzieje, ze nie do Kristen bo Kels mówiła żebyś tam na razie nie przychodził.                                                                                                                                                                                                -Musze! -zatrzasnąłem drzwi za sobą i wsiadłem do auto. Nie ważne ze nie mam prawka. Po chwili byłem przed kwiaciarnia. Poprosiłem o 50 niebieskich róż które były specjalnie pryskane farba. Wziąłem dlatego niebieskie bo to był ulubiony kolor Kristen. Zapakowała mi je i wyszedłem. Położyłem na przednim siedzeniu kwiaty i podążyłem w stronę domu Kristen. Jechałem najszybciej jak mogłem, nie chciałem jeszcze zostać złapany przez policje. Gdy minęło 5 minut za rogu zobaczyłem dom dziewczyny. Wysiadłem z auta, zabrałem kwiaty i zapukałem w drzwi. Otworzyła mi Kelsey.
-Co Ty tu robisz???!!!                                                                                                                                                             
-Przyszedłem przeprosić. 
-Przykro mi ale nie możesz- chciała zamknąć drzwi ale zatrzymałem je ręka.                                                       
-Mowie ze chce przeprosić!                                                                                                                                                 
-Ale...-wypchałem Kelsey na bok i wszedłem do domu. Chodziłem i rozglądałem sie gdzie ona jest. Przy stole w kuchni siedziała, gdy mnie zobaczyła natychmiast wstała z miejsca i pobiegła do ściany.                
-Kristen...przepraszam..nie wiedziałem co fobie! Wybacz mi! -próbowałem złapać ja za ręce.                       -Nie dotykaj mnie! Wynos sie stad, nienawidzę cie i nie chce cie widzieć na oczy.                                                       
-Nie rozumiesz ze nie wiedziałem co robie. Musisz mi wybaczyć! Kocham Cie!                                                 
-Wynos sie stąd!- odbiegła ode mnie, kierując się w stronę sypialni. Nie wiedziałem co zrobić, Kels patrzyła sie na mnie jak na idiotę! Myślałem czy mam wyjść, czy zostać.                                                                                               
-Jay jesteś totalnym idiotą !!- powiedziała Kels.               
-Daj mi spokój- położyłem kwiaty na stole i wyszedłem z domu. Szedłem powolnym krokiem, głowę miałem schylona w dol. Czułem sie jakbym w ogóle nie żył na ziemi.                                                                      
*W domu*                                                                                                                                                                                                   
Po wejściu do domu zdjąłem buty i powiesiłem bluzę na wieszaku. Szedłem prosto do swojej sypialni. Tylko musiałem minąć duży pokój, gdzie pewnie wszyscy siedzieli. Wziąłem głęboki oddech i skierowałem sie w stronę salonu.    
-Hej- powiedział Siva, nie odpowiedziałem mu tylko schyliłem głowę i ominąłem wszystkich jak najszybciej. Gdy byłem juz w swoim pokoju postanowiłem ze wezmę prysznic i położę sie do łóżka.
                                                                                                                                                                                                                                   
       
                                                                                                                                                             
                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                             

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz