Jeżeli dzisiaj wracamy do domu to znaczy, że powinienem się
spakować. Lecz najpierw przygotuje sobie ciuchy, w których wrócę do domu,
wybrałem te nowe, co wczoraj kupiłem z Kristen w galerii. Zapowiadała się
brzydka pogoda, ubrałem czarne rurki i czarną koszulkę z dużym narysowanym
kompasem, do tego założę czarno-białą bandamkę. Położyłem ubrania na łóżko, w
którym jeszcze spała Kristen i zacząłem pakować wszystkie moje rzeczy do walizki.
Gdy byłem spakowany, nie wiedziałem, co zrobić. Wyszedłem z pokoju, gdy
zauważyłem na korytarzu Nathana.
-O której wracamy?- zapytałem witając się z przyjacielem.
-Podobno za 20 minut mamy być już pod hotelem, więc musimy
się zbierać. Jest dużo fanów, czekających na nas.
-Ok,
to ja idę obudzić Kristen- przybiłem Nathanowi piątkę i wróciłem się do pokoju.
Zauważyłem, że dziewczyna stoi przy walizce i pakuje rzeczy. Podszedłem do niej
i dałem jej buziaka w policzek.
-Już wstałaś kochanie? Właśnie miałem Cię budzić, bo za 20
minut wyjeżdżamy.
-Wiem, słyszałam jak gadasz z Nathem w korytarzu- posłała mi
miły uśmiech.
Oczami: Kristen
Podniosłam się z ziemi i chwyciłam do ręki czarne legginsy i
białą dłuższą koszulkę z cyfrą 67. Poszłam do łazienki, zdjęłam piżamę i
weszłam pod prysznic. Gdy skończyłam brać kąpiel ubrałam się w przygotowane
ciuchy i skorzystałam z toaletki. Poczesałam włosy, a następnie je wyprostowałam,
gdy przez ich wyprostowanie wydawały się o dużo dłuższe. Po ogarnięciu się
wyszłam z łazienki i chwyciłam za bagaż, chłopców słyszałam aż na dole i
okrzyki oparzonych fanek. Otworzyłam drzwi i rzuciłam ostatni wzrok na pokój
czy jest pusty, zamknęłam drzwi na klucz. Szłam po schodach w dół, zobaczyłam
Maxa i Sive przy recepcji, musiałam iść w ich stronę, bo musiałam oddać klucz. Po
oddaniu malutkiego kluczyka, podeszłam do Sivy i Maxa.
-Hej, a Wy co tak stoicie?- uśmiechnęłam się.
-Czekamy
na resztę, reszta jest z fanami- powiedział Siva.
Po niedługim czekaniu z chłopakami nareszcie mogliśmy ruszyć
do domu. Dochodziło południe, a ja się czuje zmęczona jakby dochodziła 16:00.
Wszyscy wyszliśmy tylnymi drzwiami, żeby fanki nas nie oblały ze wszystkich
stron. Bus już na nas czekał, zajęliśmy te same miejsca, co przy każdym
wyjazdem z hotelu. Czekała mnie paro godzinna jazda z tymi idiotami jednym
pojazdem. Odkręciłam butelkę z wodą i wzięłam łyka, po czym podałam ją Jayowi,
bo prosił czy może się napić. Oparłam się ręką o okno, patrzyłam się przez nie
i nagle zasnęłam.
***
Nagle poczułam mocne uderzenie o siedzenie, które znajdowało
się przede mną.
-Matko, Kristen nic Ci nie jest?- Jay chwycił mnie za głowę
i odwrócił ją w swoją stronę. Ledwo widziałam na oczy tylko czułam jak krew mi
kapie z czoła. Zauważyłam, że Max wychodzi z busu, chyba tak jak reszta. Chłopak
chwycił mnie pod kolana i za plecy, biorąc mnie na ręce. Oparłam głowę o jego
tors i zamknęłam oczy, po chwili zasnęłam.
Oczami: Jaya
Przez te pojebane auto musimy siedzieć na jakimś brudnym
przystanku, jeszcze Kristen krwawi.
-Kelsey!- zawołałem siadają na przystanku z dziewczyną na
rękach. Kelsey szła w moją stronę.
-Tak?- zapytała, klękając przed nami.
-Przemyjesz ją z tej krwi i opatrzysz ranę? Ja nie dam rady.
-Pewnie tylko przyniosę z busu apteczkę- uśmiechnęłam się i
pobiegła.
Chłopcy zmieniali oponę, bo najwyraźniej się przebiła,
odchyliłem Kristen włosy z twarzy, była taka piękna, a spotkał ją taki los. Miała
zamknięte oczy i nawet nie mogłem nic teraz zrobić. Dobrze, że zasnęła bo musi
odpocząć. Po chwili przyszła Kelsey a wraz z nią Nareesha.
-Dziękuję- powiedziałem w stronę dziewczyn i posłałem im
uśmiech.
-Rodzinie się pomaga- powiedziała Nareesha i odwzajemniła
uśmiech.
Opona była zmieniona, więc mogliśmy dalej jechać. Wszedłem
do pojazdu z Kristen i posadziłem ją na siedzeniu ale głowę oparłem o moje
ramię.
Oczami: Kristen
Obudziłam
się oparta o Jaya, od razu dotknęłam mojego czoła, miałam na około głowy
bandaż.
-Co się stało?- powiedziałam nawet nie wiem, do kogo.
-Uderzyłaś się o siedzenie przed tobą jak kierowca szybko
zahamował- powiedział Tom. Siedział przede mną.
Usiadłam prosto, po chwili zerknęłam na Jaya, ten spał. Taki mój
słodziak! Minęły 2 godziny a byliśmy już w domu.
-Jay wstawaj!- poklepałam go po policzku.
-Już jesteśmy? Kristen! Jak się czujesz?- zapytał
wystraszony.
-Spokojnie wszystko już dobrze, a teraz już chodź-
pocałowałam go w usta i przedarłam się pierwsza przez Jaya. Wyszłam z busu i oślepiło mnie słońce, rażące
mnie prosto w twarz. Następnie chwyciłam
za swój bagaż i poszłam w stronę domu. Koło mnie pojawił się nagle Max.
-Boli Cię?- zapytał.
-Już mniej- uśmiechnęłam się szeroko.
*W domu*
Dochodziła 17:00, byłam zmęczona, trochę głowa mnie bolała
ale nie chce tak siedzieć i nic nie robić. Zapytam się Jaya czy pójdziemy się przejść
ale najpierw przebiorę się w coś innego. Otworzyłam walizkę i wyciągnęłam to:
Wyszłam z łazienki i zeszłam do salonu. Jay gadał z Nathem i
Tomem.
-Czemu
się przebrałaś?- zapytał gdy podeszłam do nich bliżej.
-Bo idziemy
na spacer, zbieraj się- posłałam mu wrogi uśmiech i chwyciłam go za rękaw
koszulki ciągnąc za sobą.
*na spacerze*
-Chcesz gdzieś wstąpić?- zapytał.
-Tak, wstąpimy do spożywczego- chwyciłam go za rękę i
skierowałam nas do sklepu. Szliśmy w ciszy nikt nic nie mówił, kompletna cisza!
Zeszło 5 minut i byliśmy pod sklepem. Po wejściu chwyciłam za koszyk i poszłam
w kierunku alkoholu.
-Chcesz
piwo?- zapytałam Jaya, który stał za mną.
-Pewnie, będziemy pić na spacerze?
-Ja
tak, Ty nie musisz- chwyciłam 2 butelki piwa i poszłam do kasy. Położyłam na
blacie i czekałam aż facet za blatem je skasuje.
-I 3
paczki prezerwatyw poproszę- powiedziałam do gościa. Tylko czułam ten wzrok
Jaya na sobie. Haha pewnie już ma 100 pytań. Zapłaciłam i spakowałam do
jednorazówki, wyszliśmy ze sklepu. W połowie drogi wyciągnęłam nam piwa, jedno
podałam chłopakowi. Po otworzeniu swojego poszłam za plecy Jaya i skoczyłam mu
na plecy, ten dał ręce pod moje kolana i w taki sposób nie musiałam iść na nogach.
Kontem oka popatrzyłam na drogie, nagle jakiś czarny samochód przejechał koło
nas. Strasznie zwolnił przy nas i widziałam 2 kolesiów za przednią szybą, na skórze
pojawiły mi się ciarki i bez zastanowienia bardziej się przytuliłam w plecy
loczka. Po spacerze wróciliśmy do domu chłopców, dzisiaj nocowałam w Jaya. To
był dość dziwny spacer i do tego ten samochód, cała sytuacja wydawała mi się
dziwna. W przedpokoju ściągnęłam buty i razem z Jayem za rękę poszliśmy
sprawdzić, co porabia reszta. Max i Tom grali na padach w fife, Nareesha i Kelsey
malowały sobie paznokcie, Siva i Nathan grali w bilarda.
-Idziemy
spać, jestem strasznie padnięta?- powiedziałam do ucha Jayowi.
-Pewnie-
posłał mi jeden z najpiękniejszych uśmiechów na świecie i skierowaliśmy się w
stronę „naszego” pokoju. Usiadłam na łóżku i zastanawiałam się, co mam zrobić.
Jay usiadł koło mnie i chwycił mnie za rękę.
-Nad,
czym się tak zastanawiasz?- zapytał patrząc się na mnie.
-Idę się kąpać, zaraz wracam kochanie!- uderzyłam go ręką w
udo i zrobiłam bardzo szeroki uśmiech, wyplątałam rękę i chwyciłam za piżamę. Weszłam
do łazienki, wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w krótkie bawełniane
spodenki i koszulkę od Jaya. Umyłam zęby, starłam dzisiejszy makijaż i
przeczesałam włosy zostawiając je na wolności xd Gdy wyszłam z łazienki zobaczyłam
na łóżko śpiącego słodziaka! Położyłam się koło niego i zasnęłam.
_______

Idę grać z nimi w fife <3
OdpowiedzUsuńDodaj w następnym rozdziale jakąś akcję z tym samochodem ;p
Fajny rozdział ;*
Ciekawie, ciekawie ;)
OdpowiedzUsuńWeny ;*
Twoje zamówienie jest już gotowe. Pamiętaj o pobraniu go zgodnie z regulaminem.
OdpowiedzUsuń[http://remindmelove.blogspot.com/]
Jeju! Świetny! Mam nadzieje, ze piszesz już kolejny rozdział! Weeeny!
OdpowiedzUsuń