wtorek, 8 lipca 2014

Rozdział dziesiąty

Jeżeli dzisiaj wracamy do domu to znaczy, że powinienem się spakować. Lecz najpierw przygotuje sobie ciuchy, w których wrócę do domu, wybrałem te nowe, co wczoraj kupiłem z Kristen w galerii. Zapowiadała się brzydka pogoda, ubrałem czarne rurki i czarną koszulkę z dużym narysowanym kompasem, do tego założę czarno-białą bandamkę. Położyłem ubrania na łóżko, w którym jeszcze spała Kristen i zacząłem pakować wszystkie moje rzeczy do walizki. Gdy byłem spakowany, nie wiedziałem, co zrobić. Wyszedłem z pokoju, gdy zauważyłem na korytarzu Nathana. 
-O której wracamy?- zapytałem witając się z przyjacielem. 
-Podobno za 20 minut mamy być już pod hotelem, więc musimy się zbierać. Jest dużo fanów, czekających na nas. 
-Ok, to ja idę obudzić Kristen- przybiłem Nathanowi piątkę i wróciłem się do pokoju. Zauważyłem, że dziewczyna stoi przy walizce i pakuje rzeczy. Podszedłem do niej i dałem jej buziaka w policzek. 
-Już wstałaś kochanie? Właśnie miałem Cię budzić, bo za 20 minut wyjeżdżamy.
-Wiem, słyszałam jak gadasz z Nathem w korytarzu- posłała mi miły uśmiech. 
Oczami: Kristen
Podniosłam się z ziemi i chwyciłam do ręki czarne legginsy i białą dłuższą koszulkę z cyfrą 67. Poszłam do łazienki, zdjęłam piżamę i weszłam pod prysznic. Gdy skończyłam brać kąpiel ubrałam się w przygotowane ciuchy i skorzystałam z toaletki. Poczesałam włosy, a następnie je wyprostowałam, gdy przez ich wyprostowanie wydawały się o dużo dłuższe. Po ogarnięciu się wyszłam z łazienki i chwyciłam za bagaż, chłopców słyszałam aż na dole i okrzyki oparzonych fanek. Otworzyłam drzwi i rzuciłam ostatni wzrok na pokój czy jest pusty, zamknęłam drzwi na klucz. Szłam po schodach w dół, zobaczyłam Maxa i Sive przy recepcji, musiałam iść w ich stronę, bo musiałam oddać klucz. Po oddaniu malutkiego kluczyka, podeszłam do Sivy i Maxa.
-Hej, a Wy co tak stoicie?- uśmiechnęłam się.
-Czekamy na resztę, reszta jest z fanami- powiedział Siva. 
Po niedługim czekaniu z chłopakami nareszcie mogliśmy ruszyć do domu. Dochodziło południe, a ja się czuje zmęczona jakby dochodziła 16:00. Wszyscy wyszliśmy tylnymi drzwiami, żeby fanki nas nie oblały ze wszystkich stron. Bus już na nas czekał, zajęliśmy te same miejsca, co przy każdym wyjazdem z hotelu. Czekała mnie paro godzinna jazda z tymi idiotami jednym pojazdem. Odkręciłam butelkę z wodą i wzięłam łyka, po czym podałam ją Jayowi, bo prosił czy może się napić. Oparłam się ręką o okno, patrzyłam się przez nie i nagle zasnęłam.

***

Nagle poczułam mocne uderzenie o siedzenie, które znajdowało się przede mną.
-Matko, Kristen nic Ci nie jest?- Jay chwycił mnie za głowę i odwrócił ją w swoją stronę. Ledwo widziałam na oczy tylko czułam jak krew mi kapie z czoła. Zauważyłam, że Max wychodzi z busu, chyba tak jak reszta. Chłopak chwycił mnie pod kolana i za plecy, biorąc mnie na ręce. Oparłam głowę o jego tors i zamknęłam oczy, po chwili zasnęłam.
Oczami: Jaya 
Przez te pojebane auto musimy siedzieć na jakimś brudnym przystanku, jeszcze Kristen krwawi.
-Kelsey!- zawołałem siadają na przystanku z dziewczyną na rękach. Kelsey szła w moją stronę.
-Tak?- zapytała, klękając przed nami.
-Przemyjesz ją z tej krwi i opatrzysz ranę? Ja nie dam rady.
-Pewnie tylko przyniosę z busu apteczkę- uśmiechnęłam się i pobiegła. 
Chłopcy zmieniali oponę, bo najwyraźniej się przebiła, odchyliłem Kristen włosy z twarzy, była taka piękna, a spotkał ją taki los. Miała zamknięte oczy i nawet nie mogłem nic teraz zrobić. Dobrze, że zasnęła bo musi odpocząć. Po chwili przyszła Kelsey a wraz z nią Nareesha.
-Dziękuję- powiedziałem w stronę dziewczyn i posłałem im uśmiech.
-Rodzinie się pomaga- powiedziała Nareesha i odwzajemniła uśmiech.
Opona była zmieniona, więc mogliśmy dalej jechać. Wszedłem do pojazdu z Kristen i posadziłem ją na siedzeniu ale głowę oparłem o moje ramię.
Oczami: Kristen
Obudziłam się oparta o Jaya, od razu dotknęłam mojego czoła, miałam na około głowy bandaż.
-Co się stało?- powiedziałam nawet nie wiem, do kogo.
-Uderzyłaś się o siedzenie przed tobą jak kierowca szybko zahamował- powiedział Tom. Siedział przede mną.  Usiadłam prosto, po chwili zerknęłam na Jaya, ten spał. Taki mój słodziak! Minęły 2 godziny a byliśmy już w domu.
-Jay wstawaj!- poklepałam go po policzku.
-Już jesteśmy? Kristen! Jak się czujesz?- zapytał wystraszony.
-Spokojnie wszystko już dobrze, a teraz już chodź- pocałowałam go w usta i przedarłam się pierwsza przez Jaya.  Wyszłam z busu i oślepiło mnie słońce, rażące mnie prosto w twarz.  Następnie chwyciłam za swój bagaż i poszłam w stronę domu. Koło mnie pojawił się nagle Max.
-Boli Cię?- zapytał.
-Już mniej- uśmiechnęłam się szeroko. 

*W domu*
 
Dochodziła 17:00, byłam zmęczona, trochę głowa mnie bolała ale nie chce tak siedzieć i nic nie robić. Zapytam się Jaya czy pójdziemy się przejść ale najpierw przebiorę się w coś innego. Otworzyłam walizkę i wyciągnęłam to: 


Wyszłam z łazienki i zeszłam do salonu. Jay gadał z Nathem i Tomem.
-Czemu się przebrałaś?- zapytał gdy podeszłam do nich bliżej.
-Bo idziemy na spacer, zbieraj się- posłałam mu wrogi uśmiech i chwyciłam go za rękaw koszulki ciągnąc za sobą. 

*na spacerze*

-Chcesz gdzieś wstąpić?- zapytał.
-Tak, wstąpimy do spożywczego- chwyciłam go za rękę i skierowałam nas do sklepu. Szliśmy w ciszy nikt nic nie mówił, kompletna cisza! Zeszło 5 minut i byliśmy pod sklepem. Po wejściu chwyciłam za koszyk i poszłam w kierunku alkoholu.
-Chcesz piwo?- zapytałam Jaya, który stał za mną.
-Pewnie, będziemy pić na spacerze?
-Ja tak, Ty nie musisz- chwyciłam 2 butelki piwa i poszłam do kasy. Położyłam na blacie i czekałam aż facet za blatem je skasuje. 
-I 3 paczki prezerwatyw poproszę- powiedziałam do gościa. Tylko czułam ten wzrok Jaya na sobie. Haha pewnie już ma 100 pytań. Zapłaciłam i spakowałam do jednorazówki, wyszliśmy ze sklepu. W połowie drogi wyciągnęłam nam piwa, jedno podałam chłopakowi. Po otworzeniu swojego poszłam za plecy Jaya i skoczyłam mu na plecy, ten dał ręce pod moje kolana i w taki sposób nie musiałam iść na nogach. Kontem oka popatrzyłam na drogie, nagle jakiś czarny samochód przejechał koło nas. Strasznie zwolnił przy nas i widziałam 2 kolesiów za przednią szybą, na skórze pojawiły mi się ciarki i bez zastanowienia bardziej się przytuliłam w plecy loczka. Po spacerze wróciliśmy do domu chłopców, dzisiaj nocowałam w Jaya. To był dość dziwny spacer i do tego ten samochód, cała sytuacja wydawała mi się dziwna. W przedpokoju ściągnęłam buty i razem z Jayem za rękę poszliśmy sprawdzić, co porabia reszta. Max i Tom grali na padach w fife, Nareesha i Kelsey malowały sobie paznokcie, Siva i Nathan grali w bilarda.
-Idziemy spać, jestem strasznie padnięta?- powiedziałam do ucha Jayowi. 
-Pewnie- posłał mi jeden z najpiękniejszych uśmiechów na świecie i skierowaliśmy się w stronę „naszego” pokoju. Usiadłam na łóżku i zastanawiałam się, co mam zrobić. Jay usiadł koło mnie i chwycił mnie za rękę. 
-Nad, czym się tak zastanawiasz?- zapytał patrząc się na mnie.
-Idę się kąpać, zaraz wracam kochanie!- uderzyłam go ręką w udo i zrobiłam bardzo szeroki uśmiech, wyplątałam rękę i chwyciłam za piżamę. Weszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w krótkie bawełniane spodenki i koszulkę od Jaya. Umyłam zęby, starłam dzisiejszy makijaż i przeczesałam włosy zostawiając je na wolności xd Gdy wyszłam z łazienki zobaczyłam na łóżko śpiącego słodziaka! Położyłam się koło niego i zasnęłam. 

                                                                   _______
  


                            
Hej! Wiem długo musieliście czekać na ten rozdział, nie jest najlepszy. Strasznie się męczyłam pisząc go, nie wiem dlaczego. Ale nie przedłużając możecie dodawać się do obserwujących i komentować. :)

4 komentarze:

  1. Idę grać z nimi w fife <3
    Dodaj w następnym rozdziale jakąś akcję z tym samochodem ;p
    Fajny rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawie, ciekawie ;)
    Weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Twoje zamówienie jest już gotowe. Pamiętaj o pobraniu go zgodnie z regulaminem.
    [http://remindmelove.blogspot.com/]

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeju! Świetny! Mam nadzieje, ze piszesz już kolejny rozdział! Weeeny!

    OdpowiedzUsuń