„Dojechaliśmy. Ktoś podszedł do drzwi i je otworzył, a
następnie wytargał mnie za skórzaną kurtkę z auta. Od początku miałam związane
oczy, nic nie widziałam. Po uderzeniach stóp można było rozpoznać, że jest ich
o wiele więcej. Nie tylko ja i On. Nawet nie mogłam się wtedy obronić, bo to
działo się za szybko i byli za silni. Wszystko zaczęło się pierdolić jak było
dobrze. Zawsze tak jest. W pewniej chwili weszliśmy do jakiegoś budynku, w
którym cuchnęło zgnilizną i wilgocią. Przeszliśmy parę kroków i kazali mi
usiąść na krzesło. Obwiązali mi nogi i ręce, taśmą zakleili usta. Chyba
zostałam sama w pokoju, starałam się rozwiązać, ale nic z tego. Parę godzin w
pokoju…zasnęłam.
***
Ktoś ściągnął mi opaskę z oczu. Oślepiło mnie światło, mocno
przymrużyłam oczy. Przed sobą zobaczyłam dobrze zbudowanego wysokiego chłopaka,
miał orzechowe włosy i oczy. Obrany był w dres z dużym rozkrokiem, biały
T-shirt i vansy w panterkę. Patrzyłam się na niego jakbym chciała go jak
najszybciej zabić. Zbliżył się do mojej twarzy i patrzył się w moje oczy.
-Dziwka!-
szepnął przed moją twarzą. Po usłyszeniu chciałam go uderzyć, ale nic z tego.
Po raz kolejny nic nie mogłam zrobić. Tylko zaczął się śmiać i widząc, że
jestem coraz bardziej niespokojna wyciągnął telefon i napisał sms’a. Wyszedł, a
na jego miejsce przyszedł…..”
Obudziły mnie promienie słońca wchodzące przez odsłonione
zasłony okna. Chwyciłam się za głowę i powtarzałam po cichu, „co za pojebany
sen”. Przetarłam oczy i wstałam z łóżka. Podeszłam do szafy i wybrałam krótkie
spodenki i czarną bluzę bez kaptura z napisem „ EAT A LOT. SLEEP A LOT.”
Skierowałam się zaspana w stronę łazienki, weszłam i zamknęłam za sobą drzwi. Położyłam
ubrania na blacie i zabrałam się za mycie. Po ogarnięciu się założyłam ubrania
na siebie i uczesałam włosy zostawiając je rozpuszczone. Wyszłam z łazienki,
kierując się na parter domu. W kuchni zobaczyłam Jaya trzymającego w ręku
kawę, a w drugiej gazetę. Otworzyłam lodówę rozglądnęłam się, co mogę zjeść, a
tu nic, zamknęłam ją. Podeszłam do ekspresu i zaparzyłam sobie kawę, usiadłam
koło Jaya i po małych łykach piłam ją.
-Nie przywitasz się?- zapytałam chłopaka. Nie dostałam
żadnej odpowiedzi.- Jay! Hallo!- spróbowałam jeszcze raz. Czy on specjalnie
mnie nie słucha?
-Nie.
-Matko Jay, o co Ci znów chodzi?- dałam rękę na jego udo.
-O nic, tak tylko żartowałem- uśmiechnął się.
-Debil- chciałam wstać i pójść do salonu, ale coś mi
przeszkodziło. Loczek złapał mnie w ostatniej chwili za rękę i odwrócił w jego
stronę.
- Nigdy się na Ciebie nie obrażam i nigdy nie będę, więc Ty
też nie powinnaś. Jeśli chodzi o przywitanie..- pod koniec uśmiechnął się i
zaczął mnie namiętnie całować, przeniosłam się na jego nogi. Jay zaczął mnie
rozbierać, a ja jego. Miało do czegoś dojść, dopóki ktoś nie zapukał do drzwi.
-Sprawdzę, kto to- dałam ostatniego buziaka i poszłam w
stronę drzwi. Popatrzyłam najpierw przez oczko, nikogo nie było widać.
Postanowiłam otworzyć zamek od drzwi i uchyliłam je, rozglądnęłam się w prawo i
lewo. Nic. Zerknęłam w dół i zobaczyłam białe róże. Chwyciłam je do ręki,
zamknęłam drzwi na zamek i poszłam w stronę chłopaka.
-Co to jest?- zapytał.
-No róże- położyłam je na stole i usiadłam z powrotem na
swoje miejsce. Oboje wpatrywaliśmy się w nie, nic nie mówiąc. -Może sprawdźmy,
kto je przysłał w środku róż jest karteczka.
-Ok- Jay chwycił je i wyciągnął z nich małą, drobną lekko
niebieską karteczkę. Po chwili ją przeczytał. Rzucił ją na stół i pobiegł w
stronę okien. Zasłaniał wszystkie po kolei, a ja patrzyłam się na niego nie
wiedząc, o co chodzi.
-Jay, co Ty do cholery robisz?- wymachiwałam rękami w jego
stronę tylko żeby się na mnie popatrzał i wyjaśnił, co robi.
-Od tej pory trzymasz
się tylko ze mną i zabieram twoje rzeczy do mnie. Nie pozwolę żeby cokolwiek Ci
się stało- mocno mnie przytulił, ale ja do tej pory nie wiedziałam, czemu to
wszytko. Puściłam go i podeszłam do karteczki. Przeczytałam. „Zawsze będziesz
moja, obiecuję”.
-To ja może idę się spakować- skierowałam się w stronę
schodów, które prowadzą na pierwsze piętro gdzie znajduje się mój pokój. Otworzyłam
garderobę wyjęłam z niej najpierw walizkę i po kolei wrzucałam do niej jak
najszybciej ciuchy. Co kolejna sekunda to bardziej do mnie dochodziło, że
jestem w niebezpieczeństwie? To wszystko tak na raz się dzieje! Usiadłam oparta
o łóżko i zaczęłam płakać. Nie jestem idealna i być
może daleko mi do klasycznej piękności. Zazwyczaj nie potrafię się idealnie
pomalować i zbyt często 15-latki są lepiej pomalowane ode mnie. Nigdy nie
miałam pięknej figury i prawdopodobnie nigdy jej nie osiągnę. Zawsze będę
widziała w sobie wady, a gdy ktoś zapyta się o jakąś zaletę to odpowiem
śmiechem. Każdy widzi we mnie „śliczna, ładna, mądra, nie ma problemów”, ale tak
nie jest i nigdy nie będzie. Mam dość.. Tej
atmosfery, tych ludzi, tego miejsca, tego życia. Wszyscy się o coś czepiają,
czegoś ode mnie oczekują, nie pytają, jak ja się czuję, czy ja daje sobie z tym
wszystkim rady. Najchętniej wyjechałabym sama gdzieś daleko, gdzie nikt mnie
nie znajdzie, albo ukryła się pod kołdrą i udawała niewidoczną. Oczywiście
kocham Jaya, moich „przyjaciół”, ale to nie zmienia, że mogę narazić ich na niebezpieczeństwo
swoją obecnością. Nie dam ich skrzywdzić. Nigdy. Tak naprawdę to nie wiem, do
jakiego typu ludzi się zaliczam. Jestem głupia, ale całkiem inteligentna.
Potrafię rozwiązywać cudze problemy, ale nie potrafię zaradzić własnym. Lubię
dużo wiedzieć na temat innych ludzi, chociaż ta wiedza wcale nie jest mi
potrzebna. Każdego nowego tygodnia zaczynam wszystko od nowa, pragnę się
zmienić i wierze, że kiedyś mi się to uda. Choć czasem krytycznie spoglądam na
świat, wiem, ze sama potrzebuję masy pracy.
Poza tym uśmiecham się, żartuję, płaczę i kłamię, jak każdy, choć codziennie
obiecuję sobie tego nie robić. Czasem jestem z siebie dumna, lecz częściej po
prostu sobą zmęczona. Zwyczajnie. Nienawidzę mojej nadwrażliwości. Nienawidzę,
gdy mi nic nie wychodzi, nienawidzę swoich wielkich słabości, nienawidzę
swojego strachu, czasami nienawidzę żyć.
Dobra przecież nie mogę tak siedzieć i rozczulać
się nad sobą. Co nie? Jay nie może wiedzieć, że płakałam, poszłam do łazienki i
schowałam do kosmetyczki różne badziewia. Włożyłam ją do walizki. Aha…Muszę
jeszcze…Przemyłam twarz i dałam puder, mam nadzieje, że będzie okej. Zawołałam chłopaka o zniesienie walizki na dół, ja za ten czas zadzwoniłam do Toma żeby przyjechał po nas. 15 minut później byłam już u chłopaków w domu.
______
Hejo.
Jest już następny rozdział.
Mam nadzieję, że wam się spodobał, jakoś ciężko mi pisać
teraz rozdziały.
Jak widzicie zaczęła się akcja haha to chyba dobrze?
Okej…to ja was żegnam i zapraszam do komentowania, wam to
nic nie zrobi a ja będę uszczęśliwiona :) xx Pozdrawiam >> @ilyxxjustinxjay *___*
Świetny! Mg się tylko domyślać co bd potem. A wgl ja tak czytałam co ona o sb myśli to takie "O to chyba ja, a nie Kristen.*
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Czekam na następny :)))
OdpowiedzUsuńFajny rozdział będziesz mnie informować @mehringkarolina
OdpowiedzUsuńŚwietny, świetny! :)
OdpowiedzUsuńDawaj next'a! ;*
Weny :D
Świetny rozdział! ♥ Z niecierpliwością czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńA mogłabyś napisać tytuły wszystkich piosenek co masz na blogu? Bardzo mi się spodobały :)
C U D O !!
OdpowiedzUsuńNaprawdę świetny!! Pomimo tego, że nie zrozumiały dla mnie było jej nagły wybuch płaczu... pod wpływem emocji i otaczającej jej sytuacji..? ciekawe ;] Czekam aż to wszystko co planujesz się rozwinie <3
xx
ZAPRASZAM
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
http://silniejsza.blogspot.com/
No nie powiem sen miała zajebisty haha
OdpowiedzUsuńJak ona może zdradzac Jaya z Maxem mam nadzieję że to się już skonczy szkoda że tenrrozdział taki krótki heh a tak to wszystko idealnie
Wenyy Mychoo i Do Nastepnego ♥.♥
Ps. Mam nadzieję że będą mieli kiedyś małe dzieci hahaha :*