piątek, 1 sierpnia 2014

Rozdział dwunasty



„Dojechaliśmy. Ktoś podszedł do drzwi i je otworzył, a następnie wytargał mnie za skórzaną kurtkę z auta. Od początku miałam związane oczy, nic nie widziałam. Po uderzeniach stóp można było rozpoznać, że jest ich o wiele więcej. Nie tylko ja i On. Nawet nie mogłam się wtedy obronić, bo to działo się za szybko i byli za silni. Wszystko zaczęło się pierdolić jak było dobrze. Zawsze tak jest. W pewniej chwili weszliśmy do jakiegoś budynku, w którym cuchnęło zgnilizną i wilgocią. Przeszliśmy parę kroków i kazali mi usiąść na krzesło. Obwiązali mi nogi i ręce, taśmą zakleili usta. Chyba zostałam sama w pokoju, starałam się rozwiązać, ale nic z tego. Parę godzin w pokoju…zasnęłam.
***                                               
Ktoś ściągnął mi opaskę z oczu. Oślepiło mnie światło, mocno przymrużyłam oczy. Przed sobą zobaczyłam dobrze zbudowanego wysokiego chłopaka, miał orzechowe włosy i oczy. Obrany był w dres z dużym rozkrokiem, biały T-shirt i vansy w panterkę. Patrzyłam się na niego jakbym chciała go jak najszybciej zabić. Zbliżył się do mojej twarzy i patrzył się w moje oczy.
-Dziwka!- szepnął przed moją twarzą. Po usłyszeniu chciałam go uderzyć, ale nic z tego. Po raz kolejny nic nie mogłam zrobić. Tylko zaczął się śmiać i widząc, że jestem coraz bardziej niespokojna wyciągnął telefon i napisał sms’a. Wyszedł, a na jego miejsce przyszedł…..”



Obudziły mnie promienie słońca wchodzące przez odsłonione zasłony okna. Chwyciłam się za głowę i powtarzałam po cichu, „co za pojebany sen”. Przetarłam oczy i wstałam z łóżka. Podeszłam do szafy i wybrałam krótkie spodenki i czarną bluzę bez kaptura z napisem „ EAT A LOT. SLEEP A LOT.” Skierowałam się zaspana w stronę łazienki, weszłam i zamknęłam za sobą drzwi. Położyłam ubrania na blacie i zabrałam się za mycie. Po ogarnięciu się założyłam ubrania na siebie i uczesałam włosy zostawiając je rozpuszczone. Wyszłam z łazienki, kierując się na parter domu. W kuchni zobaczyłam Jaya trzymającego w ręku kawę, a w drugiej gazetę. Otworzyłam lodówę rozglądnęłam się, co mogę zjeść, a tu nic, zamknęłam ją. Podeszłam do ekspresu i zaparzyłam sobie kawę, usiadłam koło Jaya i po małych łykach piłam ją.
-Nie przywitasz się?- zapytałam chłopaka. Nie dostałam żadnej odpowiedzi.- Jay! Hallo!- spróbowałam jeszcze raz. Czy on specjalnie mnie nie słucha?
-Nie.
-Matko Jay, o co Ci znów chodzi?- dałam rękę na jego udo.
-O nic, tak tylko żartowałem- uśmiechnął się.
-Debil- chciałam wstać i pójść do salonu, ale coś mi przeszkodziło. Loczek złapał mnie w ostatniej chwili za rękę i odwrócił w jego stronę.
- Nigdy się na Ciebie nie obrażam i nigdy nie będę, więc Ty też nie powinnaś. Jeśli chodzi o przywitanie..- pod koniec uśmiechnął się i zaczął mnie namiętnie całować, przeniosłam się na jego nogi. Jay zaczął mnie rozbierać, a ja jego. Miało do czegoś dojść, dopóki ktoś nie zapukał do drzwi.
-Sprawdzę, kto to- dałam ostatniego buziaka i poszłam w stronę drzwi. Popatrzyłam najpierw przez oczko, nikogo nie było widać. Postanowiłam otworzyć zamek od drzwi i uchyliłam je, rozglądnęłam się w prawo i lewo. Nic. Zerknęłam w dół i zobaczyłam białe róże. Chwyciłam je do ręki, zamknęłam drzwi na zamek i poszłam w stronę chłopaka.
-Co to jest?- zapytał.
-No róże- położyłam je na stole i usiadłam z powrotem na swoje miejsce. Oboje wpatrywaliśmy się w nie, nic nie mówiąc. -Może sprawdźmy, kto je przysłał w środku róż jest karteczka.
-Ok- Jay chwycił je i wyciągnął z nich małą, drobną lekko niebieską karteczkę. Po chwili ją przeczytał. Rzucił ją na stół i pobiegł w stronę okien. Zasłaniał wszystkie po kolei, a ja patrzyłam się na niego nie wiedząc, o co chodzi.
-Jay, co Ty do cholery robisz?- wymachiwałam rękami w jego stronę tylko żeby się na mnie popatrzał i wyjaśnił, co robi.
 -Od tej pory trzymasz się tylko ze mną i zabieram twoje rzeczy do mnie. Nie pozwolę żeby cokolwiek Ci się stało- mocno mnie przytulił, ale ja do tej pory nie wiedziałam, czemu to wszytko. Puściłam go i podeszłam do karteczki. Przeczytałam. „Zawsze będziesz moja, obiecuję”.
-To ja może idę się spakować- skierowałam się w stronę schodów, które prowadzą na pierwsze piętro gdzie znajduje się mój pokój. Otworzyłam garderobę wyjęłam z niej najpierw walizkę i po kolei wrzucałam do niej jak najszybciej ciuchy. Co kolejna sekunda to bardziej do mnie dochodziło, że jestem w niebezpieczeństwie? To wszystko tak na raz się dzieje! Usiadłam oparta o łóżko i zaczęłam płakać. Nie jestem idealna i być może daleko mi do klasycznej piękności. Zazwyczaj nie potrafię się idealnie pomalować i zbyt często 15-latki są lepiej pomalowane ode mnie. Nigdy nie miałam pięknej figury i prawdopodobnie nigdy jej nie osiągnę. Zawsze będę widziała w sobie wady, a gdy ktoś zapyta się o jakąś zaletę to odpowiem śmiechem. Każdy widzi we mnie „śliczna, ładna, mądra, nie ma problemów”, ale tak nie jest i nigdy nie będzie. Mam dość.. Tej atmosfery, tych ludzi, tego miejsca, tego życia. Wszyscy się o coś czepiają, czegoś ode mnie oczekują, nie pytają, jak ja się czuję, czy ja daje sobie z tym wszystkim rady. Najchętniej wyjechałabym sama gdzieś daleko, gdzie nikt mnie nie znajdzie, albo ukryła się pod kołdrą i udawała niewidoczną. Oczywiście kocham Jaya, moich „przyjaciół”, ale to nie zmienia, że mogę narazić ich na niebezpieczeństwo swoją obecnością. Nie dam ich skrzywdzić. Nigdy. Tak naprawdę to nie wiem, do jakiego typu ludzi się zaliczam. Jestem głupia, ale całkiem inteligentna. Potrafię rozwiązywać cudze problemy, ale nie potrafię zaradzić własnym. Lubię dużo wiedzieć na temat innych ludzi, chociaż ta wiedza wcale nie jest mi potrzebna. Każdego nowego tygodnia zaczynam wszystko od nowa, pragnę się zmienić i wierze, że kiedyś mi się to uda. Choć czasem krytycznie spoglądam na świat, wiem, ze sama potrzebuję masy pracy. Poza tym uśmiecham się, żartuję, płaczę i kłamię, jak każdy, choć codziennie obiecuję sobie tego nie robić. Czasem jestem z siebie dumna, lecz częściej po prostu sobą zmęczona. Zwyczajnie. Nienawidzę mojej nadwrażliwości. Nienawidzę, gdy mi nic nie wychodzi, nienawidzę swoich wielkich słabości, nienawidzę swojego strachu, czasami nienawidzę żyć.
Dobra przecież nie mogę tak siedzieć i rozczulać się nad sobą. Co nie? Jay nie może wiedzieć, że płakałam, poszłam do łazienki i schowałam do kosmetyczki różne badziewia. Włożyłam ją do walizki. Aha…Muszę jeszcze…Przemyłam twarz i dałam puder, mam nadzieje, że będzie okej.


Zawołałam chłopaka o zniesienie walizki na dół, ja za ten czas zadzwoniłam do Toma żeby przyjechał po nas. 15 minut później byłam już u chłopaków w domu.

______




Hejo.
Jest już następny rozdział.
Mam nadzieję, że wam się spodobał, jakoś ciężko mi pisać teraz rozdziały.
Jak widzicie zaczęła się akcja haha to chyba dobrze?
Okej…to ja was żegnam i zapraszam do komentowania, wam to nic nie zrobi a ja będę uszczęśliwiona :) xx Pozdrawiam >> @ilyxxjustinxjay *___*

7 komentarzy:

  1. Świetny! Mg się tylko domyślać co bd potem. A wgl ja tak czytałam co ona o sb myśli to takie "O to chyba ja, a nie Kristen.*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział! Czekam na następny :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny rozdział będziesz mnie informować @mehringkarolina

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny, świetny! :)
    Dawaj next'a! ;*
    Weny :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział! ♥ Z niecierpliwością czekam na następny :)
    A mogłabyś napisać tytuły wszystkich piosenek co masz na blogu? Bardzo mi się spodobały :)

    OdpowiedzUsuń
  6. C U D O !!
    Naprawdę świetny!! Pomimo tego, że nie zrozumiały dla mnie było jej nagły wybuch płaczu... pod wpływem emocji i otaczającej jej sytuacji..? ciekawe ;] Czekam aż to wszystko co planujesz się rozwinie <3
    xx

    ZAPRASZAM
    >>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
    http://silniejsza.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. No nie powiem sen miała zajebisty haha
    Jak ona może zdradzac Jaya z Maxem mam nadzieję że to się już skonczy szkoda że tenrrozdział taki krótki heh a tak to wszystko idealnie
    Wenyy Mychoo i Do Nastepnego ♥.♥
    Ps. Mam nadzieję że będą mieli kiedyś małe dzieci hahaha :*

    OdpowiedzUsuń