niedziela, 23 marca 2014

Rozdział piąty


Obróciłem się na brzuch, leżałem tak przez najbliższe 2 minuty ale ciężko mi sie oddychało wiec postanowiłem cos zrobić. Miałem wyrzuty do Kelsey ale jest moja przyjaciółka. Wstałem z łóżka a następnie poszedłem  wziąć prysznic. Gdy juz byłem wykapany założyłem czysta bieliznę i krótkie spodenki. Było ciepło wiec nie zakładałem koszulki, otworzyłem drzwi i ze szlem do dol. Max i Tom siedzieli w kuchni, Siva z Nareesha oglądali telewizor, a Nathan z Kelsey grali w siatkówkę.                    
-Siema- przywitałem sie z chłopakami i przybiłem z każdym żółwika. Usiadłem kolo nich i oparłem sie o blat rekami.- To co dzisiaj robimy?- zapytałem.     
–Nie wiem...może chodźmy na imprezkę do klubu, zabawimy sie trochę- zaproponował Max.               
-To dobry pomyśl, a o której?- przetrzepałem włosami na prawo i lewo.                                                     
-Może być 19? Pójdziemy wszyscy, możesz zabrać Kristen- uśmiechnął sie Tom.                                       
-Zadzwonię do niej i sie spytam, a tak po za tym to co wczoraj robiliście?- Gadaliśmy przez dłuższy czas. Zajrzałem na zegarek, dochodziła 12:00. Pomyślałem, ze poinformuje Kristen o imprezie. Wróciłem do swojego pokoju i chwyciłem za telefon, wykręciłem numer i czekałem aż odbierze.         
-Hej, to ja Jay. Idę dzisiaj na imprezę do klubu z przyjaciółmi, wybrała byś sie z nami?                             
-Hej, a czemu nie. A o której mam buc gotowa? I od którego klubu mam przyjść?                                     
-Nie martw się przyjedziemy po Ciebie o 18:30, bądź gotowa. Pa- rozłączyłem się. Żeby być pełen energii musze być wypoczęty. Położyłem się na łóżko i zasnąłem.                                                                
* 6 godzin później *                                                                                                                                               
Aaaaa! Ale sie wyspałem ! Ciekawe która jest gadzina, a dopiero 18:00. O kurwa ! Musze się przebrać i przyszykować. Wyskoczyłem z łóżka i otworzyłem szafę. Nie wiedziałem w co sie ubrać, postanowiłem ze ubiorę sie na luźno tzn. tak żeby było mi wygodnie ale żebym nie wyglądał jak wieśniak.                           Zobaczyłem po drodze do lustra, poprawiłem włosy i chwyciłem po gumę. Zszedłem na dół wszyscy juz powoli sie zbierali. Dziewczyny były wystrojone, miały czarno-czerwone sukienki i wysokie obcasy. A chłopaki tak jak ja, ubrałem buty i wyszliśmy. Wsiedliśmy do dużej, czarnej limuzyny i pojechaliśmy w stronę domu Kristen.              
*15 Minut później*                                                                                                                                          
Pojazd zatrzymał sie tuż przed jej domem, wyszedłem z auta i poszedłem w stronę drzwi. Zadzwoniłem i czekałem, po chwili wyszła Kristen. Była ubrana w czarna, obcisłą sukienkę, miała ubrane czarne szpilki, pomalowane paznokcie na czarno, przewieszoną mała torebka na ramie. Włosy miała rozpuszczone i jak miała wyprostowane to było widać że są długie. Uśmiechnąłem sie do niej i objąłem ja, otworzyłem jej drzwi do auta.                                                                                                   
Oczami: Kristen                                                                                                                                                   
Zobaczyłam 4 chłopaków i 2 śliczne dziewczyny, usiadłam kolo jednego, a Jay zaraz kolo mnie. Jechaliśmy przez chwile w ciszy nikt sie nie odzywał, lecz przerwał chłopak siedzący kolo mnie, który był łysy ale mega przystojny.                                                                                                                                  
-To co będziemy tak siedzieć, może.....drinki na pocieszenie!- zapytał z uśmiechem na twarzy.               
-No pewnie!- odpowiedziała blondynka o niebieskich oczach. I tak rozpoczęła sie nasza impreza. Od tamtego drinka juz nie było cicho lecz nadal czułam sie dziwnie i wołałam sie nie odzywać. Dojechaliśmy do tego samego baru co poznałam sie z Jay'em. Gdy wyszliśmy z limuzyny Jay od razu popatrzał sie na mnie i uśmiechnął. Byliśmy juz w barze, zajęliśmy miejsca z boku pomieszczenia przy dużym stoliku. Co chwile kelner przynosi nam nowa tace z kieliszkami, a mówiłam sobie, ze nie będę tyle pić xd Zaczęłam sie dogadywać z jedną z dziewczyn, przedstawiła mi sie i miała na imię Kelsey. Praktycznie cały czas tylko z nią gadałam, nawet nie wiedziałam co robi reszta. Po chwili przekręciłam z powrotem głowę zorientowałam sie, ze Jay'a nie ma przy stoliku. Powiedziałam reszcie, ze idę do łazienki. Wstałam z stolika i podążyłam za znakiem WC. Otworzyłam drzwi od łazienki i jak przekręciłam głowę myślałam, ze mam zwidy. Przed moimi oczami ukazał sie Jay z kelnerka (bo miała ubrania kelnerki) Jay przysunął ja do ściany, wsadzał jej dłoń pod koszulkę dotykając piersi, a ona odpinała mu rozporek. Wybiegłam z łazienki, biegłam w stronę drzwi. Końcem oka widziałam, ze Kels sie za mną ogląda. Szybko wsiadłam do limuzyny i kazałam żeby zawiózł mnie do mojego domu. Cala byłam w łzach, nie wiedziałam co sie ze mną dzieje, trzęsłam się. Owinęłam sie w kulkę i tak dojechałam do domu. Szybko pobiegłam w stronę łóżka, przykryłam się kołdrom i płakałam.           
Oczami: Kelsey                                                                                                                                                           
O nie! Co sie stało??!! Poszłam co łazienki i zobaczyłam jak Jay rucha jakąś łaskę. OMG ! Co on robi? Musze pojechać do Kristen nie wiem co może sobie zrobić.                                                                               
-Tom!! Jadę do Kristen!! Zobacz do łazienki !!- Wstał i poszedł w stronę łazienki.                                                       
-Ok, tylko potem zadzwoń.- Wsiadłam do taksówki i pośpieszyłam kierowcę.
*Przed domem *                                                                                                                                              
Drzwi były lekko uchylone, popchałam je. Zobaczyłam duży, dobrze wyposażony dom. Postanowiłam iść do góry, starałam się być cicho, nie tupałam po schodach. Usłyszałam płakanie Kristen, szybko wbiegłam do pokoju skąd dobiegał dźwięk. Ujrzałam dziewczynę, która leży w łóżku cala zapłakana. Położyłam się obok nie i ja mocno przytuliłam. 
-Kochanie...nie płacz, nie warto -pogłaskałam ja po włosach.    
-Nienawidzę go! Dopiero co straciłam chłopaka w katastrofie lotniczej teraz myślałam, ze to ten jedyny. Myliłam się, Jay jest taki sam jak wszyscy. Nie chce go juz nigdy więcej widzieć na oczy- co drugie słowo zaciągała nosem i wycierała łzy.                                                                                                                 
-No już, cichutko. Zostanę tu z Toba! Ale nie już nie płacz- wysłałam sms do Tom'a. "Jest w złym stanie, zostanę u niej na noc. Ogarnij Jay'a, jak wytrzeźwieje to przekaz mu żeby nie przychodził tu". Kristen powoli się uspokajała i zasypiała. Matko...jak ja jej współczuje, nie wiem jak bym zobaczyła tak Tom'a *o*. Pewnie zrobiłabym to co ona.                                                                                             
*Następnego dna*                                                                                                                                              
Obudziłam sie około godziny 7:00 rano, postanowiłam poprawić Kristen humor i zrobiłam jej śniadanie. Zeszłam na dół do kuchni i zrobiłam nam po 2 tosty z serem. Położyłam na stół i nalałam gorącej herbaty z cytryna. Poszłam obudzić Kristen, uklękłam obok niej i lekko szturchałam.     
-Kristen, wstawaj- po chwili otworzyła oczy i uśmiechnęła się w moja stronę.- Zrobiłam nam śniadanie, czekam na dole.                                                                                                                                                   
* Podczas śniadania*                                                                                                                                                                   
-Jay się odzywał?- zapytała.                                                                                                                                                     
-Nie, wczoraj napisałam do Tom'a żeby go ogarnął.
-Ale ja jestem naiwna- chwyciła sie dwoma rekami za głowę i do oczu popłynęły jej łzy.                                        
-Nie mów tak, znam bardzo dobrze Jay'a. On bardzo traktuje dziewczyny, tylko mu dużo pijemy. Czasami nie panuje nad sobą.      
-Nie rozumiesz? On się ruchał w damskiej łazience z kelnerka. Jest do mnie bardzo ważny, a i tak mnie zranił.                    
Oczami: Jay'a                                                                                                                                                                         
-O mój boże...już ranek...głowa mnie boli- ledwo wstałem z łóżka, a już biegłem do łazienki. Siedziałem przy ubikacji i wmawiałem sobie, ze już nigdy więcej. Przemyłem twarz woda i zrzedłem na dół. Max, Tom, Nathan i Siva siedzieli w kuchni, nie było widać dziewczyn.                                                         
-Kurwa ale mnie głowa napierdala....-siadłem kolo chłopaków.                                                                                   
Nie dziwie się, ogarnij się- powiedział Max.                                                                                                                           
-Ja zawsze jestem ogarnięty- odpowiedziałem.                                                                                                                       
-No właśnie ogarnij się!- powiedział Tom.                                                                                                                            
-O co wam do cholery chodzi...                                                                                                                                            
-Jprdl...-wyśmiali mnie Tom i wszyscy odeszli ode mnie.                                                                                                  
-Powiecie mi co takiego zrobiłem?- machnąłem rekami do góry                                                                                    
-Ruchałeś się w damskiej ubikacji z kelnerka! To się stało ! Kristen was widziała i wybiegła -zawrzeszczał Max.                                                                                                                                                                   
-Nic nie pamiętam...-powiedziałem do siebie po cichu. Nagle wszystko do mnie dotarło. -JA PIERDOLE!- chwyciłem krzesło i rzuciłem prosto w ścianę, rozpadło się na pełno kawałków. Wybiegłem z dużego pokoju i wbiegłem do sypialni. Przebrałem się w ciuchy i miałem zamiar pójść do kwiaciarni. Musze ja jakoś przeprosić, żeby mi wybaczyła. Musze ! Przy wyjściu Tom mnie zatrzymał                                                         -Gdzie idziesz? Mam nadzieje, ze nie do Kristen bo Kels mówiła żebyś tam na razie nie przychodził.                                                                                                                                                                                                -Musze! -zatrzasnąłem drzwi za sobą i wsiadłem do auto. Nie ważne ze nie mam prawka. Po chwili byłem przed kwiaciarnia. Poprosiłem o 50 niebieskich róż które były specjalnie pryskane farba. Wziąłem dlatego niebieskie bo to był ulubiony kolor Kristen. Zapakowała mi je i wyszedłem. Położyłem na przednim siedzeniu kwiaty i podążyłem w stronę domu Kristen. Jechałem najszybciej jak mogłem, nie chciałem jeszcze zostać złapany przez policje. Gdy minęło 5 minut za rogu zobaczyłem dom dziewczyny. Wysiadłem z auta, zabrałem kwiaty i zapukałem w drzwi. Otworzyła mi Kelsey.
-Co Ty tu robisz???!!!                                                                                                                                                             
-Przyszedłem przeprosić. 
-Przykro mi ale nie możesz- chciała zamknąć drzwi ale zatrzymałem je ręka.                                                       
-Mowie ze chce przeprosić!                                                                                                                                                 
-Ale...-wypchałem Kelsey na bok i wszedłem do domu. Chodziłem i rozglądałem sie gdzie ona jest. Przy stole w kuchni siedziała, gdy mnie zobaczyła natychmiast wstała z miejsca i pobiegła do ściany.                
-Kristen...przepraszam..nie wiedziałem co fobie! Wybacz mi! -próbowałem złapać ja za ręce.                       -Nie dotykaj mnie! Wynos sie stad, nienawidzę cie i nie chce cie widzieć na oczy.                                                       
-Nie rozumiesz ze nie wiedziałem co robie. Musisz mi wybaczyć! Kocham Cie!                                                 
-Wynos sie stąd!- odbiegła ode mnie, kierując się w stronę sypialni. Nie wiedziałem co zrobić, Kels patrzyła sie na mnie jak na idiotę! Myślałem czy mam wyjść, czy zostać.                                                                                               
-Jay jesteś totalnym idiotą !!- powiedziała Kels.               
-Daj mi spokój- położyłem kwiaty na stole i wyszedłem z domu. Szedłem powolnym krokiem, głowę miałem schylona w dol. Czułem sie jakbym w ogóle nie żył na ziemi.                                                                      
*W domu*                                                                                                                                                                                                   
Po wejściu do domu zdjąłem buty i powiesiłem bluzę na wieszaku. Szedłem prosto do swojej sypialni. Tylko musiałem minąć duży pokój, gdzie pewnie wszyscy siedzieli. Wziąłem głęboki oddech i skierowałem sie w stronę salonu.    
-Hej- powiedział Siva, nie odpowiedziałem mu tylko schyliłem głowę i ominąłem wszystkich jak najszybciej. Gdy byłem juz w swoim pokoju postanowiłem ze wezmę prysznic i położę sie do łóżka.
                                                                                                                                                                                                                                   
       
                                                                                                                                                             
                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                             

sobota, 15 marca 2014

Rozdział czwarty

Oczami: Kristen
Czuję bój, okropny ból w prawym ramieniu. Nie wiem czy to sen, czy jawa- jest zupełnie ciemno. W moją twarz uderzają podmuchy zimna, czuję nieznośny smród….i czyjąś obecność. Ból nasila się doprowadzając mnie do szału. Słyszę szczęknięcia metalu i porykiwania. W moich ustach słony smak doprowadza mnie prawie do wymiotów. W różne części mojego ciała uderza potworny ból…tracę przytomność. Widzę światło. Wypełnia cały pokój. Siedzę przy małym stoliku i patrzę w okno. Na zewnątrz szaleje burza. Wiatr uderza w szyby małymi kamieniami, deszcz dudni o blaszany parapet. Wstaje i powoli podchodzę do okna. Próbuję dostrzec cokolwiek, ale zmrok i wichura skutecznie wszystko maskują. To wygląda jak wielkie pole widziane z wysokości pierwszego piętra. Ciszę przerywa okropny wrzask. Zatykam uszy i odchodzę od okna. Światło w jednej chwili oślepia mnie, upadam na podłogę. Bez pośpiechu otwieram oczy. Wiem, że i tak nic nie zobaczę…
-Co się stało?- natychmiastowym tempem podniosłam się. To ta krótka chwila tuż po przebudzeniu, w której zdaje sobie sprawę, że przed chwilą śniłam i wracam do rzeczywistości. Otrzepałam głowę i przetarłam oczy, odkryłam się kołdrą. Siadłam z boku łóżka i pomyślałam sobie co mi się śni. Oparłam się rękami o brodę i siedziałam tak przez następne 2 minuty. Była godzina 12:00. Nie mogłam tak bezczynnie siedzieć i nic nie robić. Postanowiłam się orzeźwić, podeszłam do szafy i chwyciłam świeżą bieliznę oraz codzienny strój. Weszłam do łazienki, a następnie wzięłam ciepły prysznic. Gdy już wszystko zrobiłam, to ogarnęłam dom z kurzu. Postanowiłam, że zadzwonię do Jay’a czy do mnie wpadnie. Gdy wykręciłam numer i czekałam jak odbierze zorientowałam się, że zaczęła mnie mocno głowa boleć i mam katar. Po wyczekiwaniu, nareszcie odebrał.
-Część, Jay ma prośbę- rozmawiając poszłam w stronę kuchni.
-Hej, słońce o co chodzi?- słychać było, że się uśmiechnął.
-Przyjdziesz do mnie, trochę źle się czuję?- zapytałam.
-No pewnie! Przebiorę się i zaraz będę.
-Dobrze, dziękuję. Do zobaczenia !- rozłączyłam się. Nasypałam do miski chipsów i nalałam do szklanek agrestowego soku. Położyłam to na stole, rozglądnęła się po domu i pomyślałam, czy czegoś mi brakuje. Nie, chyba nic. Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam w stronę dobiegającego odgłosu, popatrzałam przez oczko, a następnie przekręciłam klucz w drzwiach.
-Heeej !- Mocno przytuliłam na powitanie chłopaka.
-Ja też tęskniłem!- Pocałował mnie w policzek.
-Chodź, przygotowałam coś!- chwyciłam go za rękę i zaprowadzałam do pokoju. Obaj skoczyliśmy na kanapę i zaproponowałam film. Teraz zaczęliśmy oglądać dramat, od dzisiaj oglądanie filmów stało się to naszym hobby. Żeby było nam wygonie rozłożyliśmy kanapę, tak abyśmy dobrze widzieli telewizor. Przykryliśmy się kocem i pod siebie daliśmy poduszki. Nie ukrywam, że w niektórych momentach chciało mi się płakać i tylko zakrywałam oczy, żeby Jay się nie zorientował. Przyznam, że film genialnie się zapowiadał i taki był.
* 3 godziny później *
Po filmie postanowiliśmy zagrać w warcaby, nawet nie za bardzo umiałam w to grać. Usiedliśmy przy niskim stole i siedzieliśmy na tych samych poduszkach co się o nie opieraliśmy. Na razie graliśmy 15 minut nikt z nas nie wygrywał.
-I…szach i mat!- Zwaliłam pionek od Jay’a na ziemię i zaczęłam się śmiać.
-Nie wybaczę Ci tego…!- wstał z miejsca i zaczął mnie gonić. Biegaliśmy na około kanapy i stołu. Chwyciłam poduszkę i rzuciłam w niego z całej siły. Trafiłam go prosto w głowę, a on odwdzięczył się trafiając mnie w brzuch. Nagle wpadł prosto na mnie i spadliśmy na rozłożoną kanapę. Jay, leżał prosto na mnie, patrzyliśmy się prosto w oczy, a po chwili nos Jay’a dotykał mojego. Przez chwilę byliśmy w jednej pozycji i nie ruszaliśmy się. Chłopak powoli zbliżał swoje usta do moich, jego usta delikatnie musnęły moje. Ten pocałunek stawał się coraz namiętny. Pierwszy raz czułam się tak dobrze, koło chłopaka. Chwyciłam go za szyję, a on mój policzek delikatnie dotknął. Jay zakończył nasz pocałunek delikatnym uśmiechem i założył mi kosmyk włosów za ucho. Przytuliłam go mocno i powiedział mu na ucho, że jest dla mnie ważny. Położyliśmy się z powrotem na kanapie i włączyłam wiadomości. Leżeliśmy objęci tak przez cały czas, po chwili zachciało mi się spać.
Oczami: Jay’a
To były moje najpiękniejsze chwili w życiu ! Normalnie chciałbym to powtórzyć, mógłbym ją całować przez cały czas. Po chwili zerknąłem na Kristen, zasnęła. Ziewnąłem i oparłem głowę o poduszkę. Minęło 5 minut, a ja już spałem.
*Następnego dnia*
Obudziłem się wcześnie około 7:00 rano, Kristen jeszcze spała. Postanowiłem, że zrobię jej niespodziankę i przygotuje nam śniadanie. Powoli wstałem z kanapy i podążyłem w stronę kuchni. Wyciągnąłem 4 jajka z lodówki, po 2 dla każdego. Nalałem trochę oleju na patelnię i rozbiłem jajka, następnie mieszałem, żeby się nie przypaliły. Zaparzyłem kawę i wszystko umieściłem na dużej tacy. Poszedłem w stronę łóżka trzymając ją w rękach. Położyłem się z powrotem koło Kristen i trzymałem na kolanach jedzenia. Pochyliłem się nad nią i do ucha wyszeptałem parę słów.
-Hej, Kristen wstawaj już śniadanie.
-Coo? Jeszcze chwilkę…proszę.- przekręciła się na drugi bok.
-Nie, nie zaraz wystygnie!- Dałem jej buziaka w policzek.
-Do dobra, dobra- okręciła się i była już na siedząco.- Ojejciu, to dla mnie? Dziękuję!- przytuliła mnie mocno i zaczęliśmy jeść. Po zjedzeniu ogarnąłem się w łazience, żeby se nie pomyśleli nic w domu i poszedłem w stronę wyjścia.
-Papa, miłego dnia!- powiedziała i uśmiechnęła się za rogu drzwi.
-Dostanę coś na pożegnanie- uśmiechnąłem się.
-Zasłużyłeś!- podeszła do mnie i pocałowała mnie w usta.
-Od razu lepiej! Okey…to na razie- zamknęła drzwi, a ja podążyłem z uśmiechem na twarzy do domu.
*15 minut później*
Doszedłem do domu, wytarłem buty o wycieraczkę i znalazłem się w środku. Było słuchać, że wszyscy siedzą w kuchni i jedzą śniadanie. Zdjąłem buty i poszedłem w stronę przyjaciół.
-Cześć Wam!- Rzuciłem bluzę na kanapę i siadłem koło Tom’a.
-No, hej gdzie byłeś?- Zapytał Siva.
-U Kristen, oglądaliśmy film i zagraliśmy w szachy.
-Yhym…-mruknęła Kelsey.
-Jprdl…coś Ci nie pasuje?- zdenerwowany wstałem i odeszłam od stołu, wyrzucając z ręki frytkę na blat stołu.
-To było nie miłe…-Odpowiedział Nathan w stronę Kelsey,a ona tylko schowała głowę w dół.- Przeprosisz go czy nie?- zapytał. Dziewczyna wstała i pobiegła za mną, a ja zdążyłem wejść do pokoju i zamknąć się na kluch.
-Jayy…otwórz, chce z Tobą porozmawiać!- zapukała w drzwi.
-Ale ja nie chce…- Rzuciłem się plecami na łóżku i odsapnąłem.





                   *   *   *  *

Witajcieee !! Następny ! Dużo się dzieje <3 Liczę na dobre komentarze ! Dozobaczenia :)

niedziela, 2 marca 2014

Rozdział trzeci

-He…- nie dokończyłem, a ona od razu chwyciła mnie za koszule i wciągnęła do środka.
-Chodź tu a nie gadaj- zamknęła drzwi na klucz. Ściągnąłem buty i poszedłem za nią w stronę kuchni.- Co chcesz do picia?- zapytała.
-Yyy wystarczy tylko woda- odpowiedziałem zdenerwowany. Oglądałem bardziej dokładnie dom, meble w nim i różne dodatki.
-Nie mam wody- wyciągnęła szklankę i nalała mi cole z 3 kostkami lodu.-Proszę, a i dzięki, że mnie wczoraj przywiozłeś do domu. Nie wiem jakbym skończyła i przepraszam jak Ci coś przepadło przeze mnie- oparła się o blat kuchenny.
-Nie ma sprawy, przecież bym Cię tam nie zostawił- sięgnąłem po ostatni łyk coli.
 -Tylko się ogarnę i możemy iść, zaczekaj w salonie- obróciłem się w stronę dużego pokoju, który miał duże okna to znaczy, że był jasny i wydawał się jeszcze większy. Usiadłem na dużej czerwonej kanapie, po raz kolejny czułem się spięty. Rozglądałem się dookoła, prawa noga mi się trzepała. Po chwili z góry zeszła Kristen, jak ją zobaczyłem od razu wstałem z kanapy.
     
Podszedłem do niej parę kroków i uśmiechnąłem się w jej stronę. Było zauważyć, że odwzajemniła go i mogłem zobaczyć jej śliczne białe zęby. Nie za bardzo chciało mi się gdzieś wychodzić wolałbym zostać u niej w domu, a z jednej strony wolałbym iść na spacer do parku.
-Idziemy do parku czy zostajemy tu?- zapytałem dziewczynę, która właśnie ubierała małe i krótkie kolczyki.
-Hmm no to chodźmy na spacer i przy okazji kupimy jakiś fajny film, a potem obejrzymy go u mnie.
 -To dobry pomysł!- przybiła mi piątkę i się zaczęła śmiać. Oby dwaj poszliśmy w stronę przedpokoju, zakładaliśmy buty. Otworzyłem jej drzwi i wyszliśmy z domu. Zamknąłem za nami, a następnie otrzepałem rękaw z paprochów. Szliśmy powolnym krokiem, trzymałem ręce w przednich kieszeniach a na głowie miałem założony kaptur. Prowadziliśmy rozmowę jak dwójka przyjaciół znanych się od pierwszej klasy podstawówki, naprawdę dobrze się dogadywaliśmy. Dowiadywałem się o niej dużo nowych rzeczy, a ona o mnie.
-Jakie są twoje zainteresowania, a raczej co robisz w wolnym czasie?- zapytała Kristen, odwracając lekko głowę w moją stronę.
 -Yyy…no tak się składa, że śpiewam. Mój zespół nazywa się The Wanted i jest nas pięciu- odpowiedziałem na zadane pytanie i uśmiechnąłem się pod nosem.
-To fajnie, na pewno macie dużo fanek haha- poklepała mnie po ramieniu.
-No a jak- popchałem ją leciutko z biodra.
 -Ejj no, co to robisz?- odwzajemniła i obiema rękami popchała mnie na koniec chodnika. Oby dwaj śmialiśmy się z naszej głupoty. Jak mogę to tak nazwać. Po paru minutach doszliśmy do wypożyczalni filmów. Zdecydowaliśmy się na film akcji, Kristen jakiś wybrała chciałem żeby była zadowolona. Ważne żebyśmy się dobrze bawili, zapłaciliśmy i wyszliśmy ze sklepu. Wracaliśmy tą samą drogą, nogi mnie bolały i nie chciało mi się iść z powrotem.
Jay, nogi mnie bolą.
-Mnie też, nawet nie wiesz jak- zajęczałem pod nosem.
-Poniesiesz mnie na baranach?- wyskoczyła mi przed twarz i zrobiła dużego banana na twarzy.
-Zwariowałaś? Ja nóg nie czuję, a jeszcze mam Cię targać na plecach?- wyśmiałem ją.
-Ejj no proszę- pochyliła głowę na dół i zaczęła robić minę słodkiego pieska.
-Ohh no dobra, wskakuj- wskoczyła mi na barana, a ja zacisnąłem wargi. Nie z tego powodu, że jest gruba, tylko jestem zmęczony. Grzywka mi wchodziła na oczy i co chwilę ją zdmuchiwałem.
*Przed domem*
Ledwo utrzymywałem się na nogach, a Kristen się ze mnie śmiała i powtarzała „jeszcze trochę”. Miałem ochotę położyć się na łóżku i zasnąć, czemu ja się na to zgodziłem? Gdy weszliśmy na chodnik, który prowadził prosto do domu, nareszcie mogłem ją puścić.
-No nareszcie…-wypuściłem powietrze z ust i założyłem dolną wargę na górną.
-Dziękuję- stanęła przede mną i pocałowała mnie w policzek.
-Oo nie trzeba było- uśmiechnąłem się i chwyciłem ją za ramię, bujaliśmy się idąc. Po wejściu jak należało rozebraliśmy się i podążyliśmy do salonu, odebrałem od Kristen płytę i włożyłem do DVD, klęczałem chwile, aż się naładuje i będziemy mogli zacząć oglądać. Rozsiedliśmy się wygodnie na kanapie, podczas oglądania filmu.
*W tym samym czasie*
Oczami: Nathan’a
 Byłem już przygotowany na wyjście z Aili, mieliśmy zamiar kupić mi nowe auto, ponieważ ostatnio zdałem prawo jazdy. Tak naprawdę Aili była długo włosom blondynką z mocno kręconymi lokami i o mocno niebieskich oczach. Kochała pływać i śmiać się, chodzi na baseny uczyć dzieci pływania. Znam ją od pieluchy i to z nią pierwszy raz się całowałem. Jest ode mnie młodsza o jeden dzień i jest mojego wzrostu, jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. Kocham z nią grać na pianinie i wymyślać nowe piosenki, potrafi też ślicznie śpiewać. Nawet kiedyś chciała mi zrobić afro i chyba nadal to planuje, niezbyt lubi resztę chłopaków bo uważa, że są chamscy ale lubi z nimi pić i trochę imprezować.
Aili również była gotowa, salon samochodowy był zaraz za rogiem co ułatwiało nam dojście. Wyszliśmy z domu i podążyliśmy małym kamiennym chodnikiem, po prawej stronie były posadzone róże i tulipany ,a od razu po prawej była ulica. Czas szybko minął, gdyż całą drogę rozmawialiśmy jaki będzie kolor auta i jaka marka. Po chwili byliśmy już pod salonem, weszliśmy do środka. Zobaczyliśmy dużą przestrzeń wypełnioną dokoła samochodami, podeszliśmy do kasy i zapytaliśmy czy można nas oprowadzić.
*30 minut później*
 Wychodząc z salonu miałem już w rękach kluczyki od mojego nowego auta, facet u którego kupowaliśmy zaparkował nim za budynkiem. Miało ono czerwono błyszczący lakier i felgi, które wyglądały jak gwiazda. Można było otwierać i zamykać dach i auto miało funkcję samo parkowania. Weszliśmy do auta i pojechaliśmy do domu. Zaparkowałem przed garażem, żeby wszyscy widzieli moje nowe auto. Tak się z niego cieszyłem, że mocno przytuliłem Aili, powiedziałem, że ją kocham i podziękowałem. Był już wieczór więc zjedliśmy kolacje u mnie, apotem odprowadziłem Aili do domu. Mieszkała z Sarah’ą jej współlokatorką w kamienicy w jednej z dzielnic Londynu. Pożegnałem się z nią i na koniec posłałem jej miły uśmiech.


Następnie wróciłem do swojego domu, przebrałem się w bieliznę w której spałem i położyłem się do łóżka. Po 10 minutach już spałem.
                                           

                                                                      *  *  *

Siemaaa :D O to trzeci rozdział !!! Mam nadzieje, że się spodoba J Jak zauważyliście przybyła nowa bohaterka Aili, będzie się ona pojawiała co jakiś czas i zobaczycie co wyniknie z przyjaźni Natha i Aili J No to PAPAPPA, liczę na kom. ;p